Zanim prokuratura zdecydowała się na zatrzymanie funkcjonariuszy, ich przełożeni błyskawicznie odwołali parę ze służby. W sobotę 12 maja całą aferę komentował rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak. – To skandaliczna sytuacja, zachowanie policjantów było niedopuszczalne i jest trudne do zrozumienia. W piątek policjanci zostali zatrzymani do dyspozycji prokuratora. To dwoje młodych funkcjonariuszy. Policjantka była w służbie od roku, policjant – od trzech lat. Zostali już zwolnieni ze służby – oświadczył.
Ostre słowa rzecznika mają swoje usprawiedliwienie. Chodzi o zachowanie policjanta i policjantki, którzy wezwani do nieprzytomnego mężczyzny, nie udzielili mu pomocy. Zamiast zawieźć go na izbę wytrzeźwień, odtransportowali go do lasu pod Pobiedziskami. Prokuratura już postawiła im zarzuty „nieudzielenia pomocy człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia” oraz „porzucenia osoby nieporadnej ze względu na swój stan fizyczny”.
Nie można w tej sprawie pominąć też oceny lekarza, który stwierdził, że zgon nastąpił wskutek krwawienia wewnątrzczaszkowego, które mogło powstać np. w wyniku upadku i uderzenia. Śledczy zapewniają jednak, że nic nie wskazuje jak dotąd na stosowanie przemocy przez policjantów. Zmarły mężczyzna miał znajdować się pod wpływem alkoholu.
Czytaj też:
Nowe fakty ws. śmierci Stachowiaka. Policjant znał 25-latka?
