Legia pokonana

Dodano:   /  Zmieniono: 
Legia Warszawa przegrała w Zabrzu z Górnikiem 0:1. Bramkę dla gospodarzy zdobył w 69 minucie meczu Rafał Andraszak.

Żółta kartka - Górnik Zabrze: Błażej Radler, Bednarz Andrzej, Piotr Madejski, Tomasz Moskal, Rafał Andraszak. Legia Warszawa: Dickson Choto, Łukasz Surma, Dawid Janczyk. Czerwona kartka za drugą żółtą - Górnik Zabrze: Piotr Madejski (59).

Sędzia: Łukasz Bartosik (Kraków). Widzów 14 000.

Górnik Zabrze: Tomasz Laskowski - Błażej Radler, Sławomir Jarczyk (20. Krzysztof Bukalski), Jacek Paszulewicz, Andrzej Bednarz - Dawid Bartos (80. Bartłomiej Socha), Adam Danch, Artur Prokop, Piotr Madejski - Tomasz Moskal (67. Damian Seweryn), Rafał Andraszak.

Legia Warszawa: Łukasz Fabiański - Wojciech Szala, Dickson Choto, Hugo Alcantara (68. Junior), Tomasz Kiełbowicz - Miroslav Radović, Łukasz Surma, Marcin Smoliński (63. Marcin Burkhardt), Roger - Piotr Włodarczyk, Dawid Janczyk (52. Maciej Korzym).

Był to setny ligowy mecz obu drużyn a 50. rozgrywany w Zabrzu. Cieszyć z jubileuszu mogli się jednak tylko gospodarze. Spotkanie anonsowano jako ligowy klasyk. I rzeczywiście emocji nie zabrakło, choć osoby postronne miałyby chyba problemy ze wskazaniem, która drużyna broni mistrzostwa Polski a która walczy o utrzymanie. Górnik strzelił gola i wygrał, grając przez ponad pół godziny w osłabieniu.

Już początek spotkania mógł zaskoczyć miejscowych kibiców - ostatnio "wieszających psy" na piłkarzach Górnika. Bowiem to zabrzanie zaatakowali i mogli prowadzić po strzale głową Andraszka w 6. minucie. Goście zagrozili bramce Górnika dopiero w 33. minucie - w dobrej sytuacji był Radović ale nogami obronił jego uderzenie Laskowski. Sześć minut później na krótko wybuchła radość w sektorach zajmowanych przez zabrzańskich kibiców, jednak sędzia nie uznał gola zdobytego głową przez Radlera.

Po przerwie też pierwsi ruszyli do przodu gospodarze. O tym, jak duże emocje towarzyszyły spotkaniu świadczyć może przepychanka z udziałem kilku zawodników do jakiej doszło w 58. minucie. W jej efekcie wyleciał z boiska Madejski i Górnik musiał grać w "10". Zespół trenera Marka Motyki nie cofnął się i ... objął prowadzenie. Po rzucie wolnym Prokopa piłkę dograł w pole karne Paszulewicz a akcję skończył Andraszak. Legioniści już do końca meczu nie potrafili stworzyć zagrożenia pod zabrzańską bramką i przegrali.

Po meczu powiedzieli:

Trener Legii Dariusz Wdowczyk: "Legia potrafi zrobić niespodziankę. Zrobiliśmy dziś przykrą - sobie i naszym kibicom. Tracimy na wartości w meczach wyjazdowych. Zastanawiam się, jak zmotywować moich zawodników aby włożyli maksimum wysiłku w każdy mecz. Przespacerowaliśmy dziś pierwszą połowę i w przerwie ostrzegałem piłkarzy, że możemy tu 'gonić wynik'. Przegraliśmy w Zabrzu na własne życzenie mecz, którego przegrać nie powinniśmy. Przeżywamy dużą huśtawkę nastrojów. Walczymy o twarz. Dziś nam się jej zachować nie udało".

Trener Górnika Marek Motyka: "Wszystko było w ostatnich dniach podporządkowane temu meczowi. Wiedziałem, że zmazanie plamy z poprzednich spotkań jest możliwe tylko poprzez wygranie z Legią. Do ostatniej chwili zawodnicy nie znali składu. Wygraliśmy w niesamowitych okolicznościach. W przerwie Radler miał znieczulaną nogę ale nie zmieniałem go, bo nie było na kogo. Cieszę się, że mamy kilka spokojnych dni przed bardzo ważnym meczem w Wodzisławiu i wesołe święta. Do kościoła pójdziemy z podniesionymi głowami. I może wreszcie coś cieplejszego się powie i napisze o Górniku. A nie tylko, że jesteśmy najsłabsi w lidze, z czym się nie zgadzam".

Kapitan Górnika Artur Prokop stwierdził, że strata jednego gracza nie była dla tak dotkliwa dla jego zespołu. "Zaczęliśmy w dwunastu - licząc widownię - więc po czerwonej kartce siły się po prostu wyrównały" - dodał.

ab, pap