Dziecko zjadło bułkę w Biedronce. Na miejsce wezwano policję

Dziecko zjadło bułkę w Biedronce. Na miejsce wezwano policję

Biedronka
BiedronkaŹródło:Shutterstock / Alexa_Space
Do kuriozalnej sytuacji doszło w Rzeszowie. Matka zabrała na zakupy do Biedronki trójkę małych dzieci. Po zakupieniu potrzebnych artykułów kobietę zatrzymała ochronę. Jak się okazało, problemem okazała się bułka o wartości 33 groszy.

Pani Justyna musiała zrobić niezbędne zakupy. Nie miała z kim zostawić małych dzieci (1, 4 i 7 lat), dlatego była zmuszona zabrać je ze sobą. – Do Biedronki przy ulicy Witolda w Rzeszowie poszłam razem z dziećmi, co proszę mi uwierzyć, jest nie lada wyzwaniem, ale nie miałam wyjścia: szkoły i przedszkola zamknięte aktualnie – mówiła kobieta w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Dzieci były grzeczne, ale przyjemnie przestało być chwilę po zakończeniu zakupów.

Zakupy w Biedronce zakończyła w towarzystwie policjantów

Jak przyznała kobieta, podczas zakupów dzieci wybrały sobie po jednej bułce, a kobieta nie zauważyła, kiedy zaczęły je zjadać. Po zebraniu wszystkich potrzebnych artykułów kobieta udała się do kasy, gdzie poinformowała kasjera o dwóch, a nie trzech bułkach. To było przyczyną dalszych problemów.

Obsługa sklepu musiała uważnie śledzić poczynania kobiety, ponieważ kiedy zauważono, że nie zapłaciła ona za jedną z bułek, na miejsce wezwano policję. Kiedy pani Justyna pakowała artykuły do samochodu, podeszło do niej dwóch mężczyzn.

– Dopytywali się o paragon i liczbę kupionych bułek. Wtedy okazało się, że za jedną nie zapłaciłam. Czy chcieli, żebym poszła do kasy za nią zapłacić? Nie. Poinformowali mnie, że oni muszą słuchać kierownika i żebym za nimi poszła. A ja głupia poszłam. Kierownik stwierdził, że on musi słuchać przełożonych i musi wezwać policję za kradzież bułki – przyznała kobieta. Wezwany radiowóz przyjechał na miejsce na sygnale.

Jak przyznała klientka, dla dzieci była to bardzo stresująca sytuacja. – Wyobraziły sobie, że matkę do więzienia zamkną. Tylko mały się śmiał, jedząc drugą bułkę – opisywała kobieta. Cała sytuacja zakończyła się dość spokojnie. Policjanci podeszli do sytuacji z dużym dystansem i udzielili matce pouczenia.

Biedronka przeprasza

„Gazeta Wyborcza” o komentarz do sprawy poprosiła przedstawicieli sieci Biedronka. Jak się okazało, sprawa była sieci znana, ponieważ kobieta zgłosiła ją do Biura Obsługi Klienta. – Sprawdziliśmy dokładnie całe zdarzenie wśród personelu oraz na nagraniach kamer wideo. Każde tego typu zgłoszenie do naszego Biura Obsługi Klienta traktujemy poważnie i zawsze analizujemy pod kątem zgodności z procedurami, ale także okoliczności towarzyszących danemu zgłoszeniu. W tym konkretnym przypadku taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i w związku z tym przeprosiliśmy naszą klientkę za zachowanie personelu, który brał udział w tym zdarzeniu – poinformował dziennikarzy Jan Kołodyński, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.

– W tej sytuacji zabrakło zrozumienia okoliczności sprawy, co możemy wytłumaczyć jedynie młodym stażem pracownika, który podjął błędne decyzje – dodał Kołodyński, informując również, że z tej sytuacji zostaną wyciągnięte wnioski, aby w przyszłości nie doszło do podobnego zdarzenia.

Czytaj też:
Akcja policji w centrum Krakowa. Doszło do napadu na jubilera
Czytaj też:
Sześciolatek postrzelił nauczycielkę w szkole. To nie była „przypadkowa strzelanina”

Opracowała:
Źródło: Gazeta Wyborcza