Miłość w chmurach, czyli jak jeden lot zmienił wszystko

Miłość w chmurach, czyli jak jeden lot zmienił wszystko

Olga i Łukasz na co dzień pracują w PLL LOT
Olga i Łukasz na co dzień pracują w PLL LOT Źródło: Materiały prasowe PLL LOT / Bartosz Golec
Miłość nie zna granic, a w świecie lotnictwa nabiera zupełnie nowego wymiaru. Gdy jedni zakochują się w szkolnej ławce czy w biurze, są też i tacy, których romantyczna historia pisze się w chmurach. Tak właśnie jest w przypadku moich rozmówców – Olgi – starszej stewardesy oraz Łukasza – pierwszego oficera, którzy od 15 lat dzielą nie tylko wspólne życie, ale czasami także ten sam pokład. Ona miała tylko dorobić na studiach. On wysłał CV bez większych oczekiwań. Los zetknął ich na pokładzie samolotu do Wiednia. Wystarczyło jedno spojrzenie i… na drugiej randce znaleźli się na weselu. To nie był przypadek, to były znaki.

Do szklanego biurowca PLL LOT w Warszawie z dwóch stron wpadają ostre promienie słońca. „Coraz bliżej wiosna” – myślę, czekając na umówione spotkanie. W międzyczasie do budynku wchodzą kolejni członkowie załóg pokładowych. Za chwilę bus przewiezie ich bezpośrednio na lotnisko, do pracy. Dłuższy moment obserwuję grację oraz elegancję, z jaką poruszają się stewardesy. A te koki! Marzenie.

Praca sezonowa

Są i oni. Olga i Łukasz Kościołek. Zwracają uwagę swoimi szerokimi uśmiechami. Nie czuć chłodu czy dystansu. Od razu zaczynamy żartować. Spotykamy się, by porozmawiać o miłości. Brzmi może banalnie, ale ich jest naprawdę wyjątkowa.

Olga swoją drogę w lotnictwie zaczęła w 2008 roku dzięki ciotce, stewardesie, która zachęciła ją do spróbowania swoich sił w powietrzu. To właśnie pod skrzydłami narodowego przewoźnika Olga rozpoczęła swoją przygodę jako członek personelu pokładowego.

– Zgłosiliśmy się razem z kolegą z gimnazjum. To była praca sezonowa, na lato. Potem wracaliśmy na studia. Kolejną umowę dostałam na czas nieokreślony i tak już zostałam (śmiech).

20-letnia dziewczyna jest zachwycona – dużo podróży, również w najdalsze zakątki świata. Poznawanie nowych osób – bo właściwie każdy dyżur spędzasz w innym gronie.

– Wcześniej byłam tylko na wakacjach w Tunezji, w Słowacji i Litwie. Praca ta mnie zachwyciła, wszystko było wręcz niesamowite!

Zawodowa droga Łukasza jest podobna. W trakcie studiów, bez większych oczekiwań, wysyła CV do PLL LOT na stanowisko członka personelu pokładowego.

– Dostałem wtedy odpowiedź, że rekrutacja się zakończyła, ale mają moje dokumenty i się odezwą. Po jakimś czasie – faktycznie – zadzwonił telefon z zaproszeniem. Mieszkałem wtedy na Bielanach i pamiętam, jak jechałem do koleżanki z gimnazjum na Ursynów, by uprasować koszulę! Nie miałem żelazka ani deski. Ba, nie zapomniałem nawet jej koloru – była fioletowa. Stała się zresztą potem takim naszym rodzinnym artefaktem (śmiech).

Na rekrutacji pojawia się dużo osób. Łukasz na nic się nie nastawia, jednak po serii rozmów i zadań do wykonania jest z siebie zadowolony. Jego profesjonalne podejście i żart o nauce języka hiszpańskiego podczas dyskusji z komisją sprawiają, że zapada członkom w pamięć.

Od pierwszego uśmiechu w chmurach

W którym momencie drogi Olgi i Łukasza krzyżują się?

– W lotnictwie wytrzymała beze mnie tylko dwa lata – dodaje z uśmiechem mężczyzna.

W 2010 roku Łukasz – jako nowy pracownik – trafia na lot do Wiednia razem z Olgą oraz szefową pokładu Bogusią. To jego pierwszy lot z dyżuru w roli stewarda.

Olga i Łukasz poznali się podczas lotu do Wiednia

– Razem z Olgą pracowaliśmy w klasie ekonomicznej, z tyłu. Mało tego, siedzieliśmy na jumpseatach naprzeciwko siebie, spodobała mi się od razu. Wyglądała fantastycznie. Imponowała mi pewnością siebie, była bardzo rozmowna, inteligentna. Miała mocny makijaż, czerwone usta i dość charakterystyczny pieprzyk.

– Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Pomyślałam, że jest całkiem interesujący, przystojny. Zaskoczyło mnie tylko to, że… nie miał prawa jazdy! Byłam w szoku (śmiech) – wspomina Olga.

– Ostatecznie prawo jazdy zrobiłem później niż licencję na samolot. Obiecałem Oldze, że zawiozę ją na porodówkę i słowa dotrzymałem. Było to w 2018 roku.

Od imprezy do wesela

Po skończonej pracy Olga zaprasza Łukasza na imprezę do kuzynki. Bawią się świetnie, ale kontakt urywa się na kolejnych kilka tygodni. Mężczyzna prosi o numer do (wtedy jeszcze) potencjalnej ukochanej jej koleżankę.

Pierwsza próba spotkania – spacer nad Wisłą – nie wypala. Wkrótce jednak Olga sama dzwoni i pyta Łukasza, co robi w kolejną sobotę. Odpowiada, że idzie na wesele… sam. I tak kobieta dołącza do niego, jako osoba towarzysząca. Zabawa w Łazienkach okazuje się przełomem. Olga poznaje rodzinę Łukasza – jego siostrę, mamę, kuzynów.

– Czułam się swobodnie, a Łukasz ujął mnie tym, jak bardzo jest rodzinny. Bardzo ładnie wprowadził mnie w towarzystwo.

Ona, jedynaczka wychowywana przez mamę, zawsze marzy o dużej, kochającej rodzinie. To, co widzi u Łukasza, sprawia, że czuje się częścią tego wszystkiego.

Razem na krańcu świata

Od tamtego momentu młodzi zaczynają być razem i wspólnie odkrywają świat. W międzyczasie, w 2017 roku, Łukasz zakochuje się ponownie. Tym razem nie w Oldze – ta miłość trwa już w najlepsze – ale w samym lotnictwie. Szybko odkrywa, że życie w przestworzach ma w sobie niezwykłą magię. Przez lata jako steward, teraz postanawia spełnić marzenie o byciu pilotem i rozpoczyna szkolenie, by w przyszłości zasiąść za sterami.

Miłość Olgi i Łukasza trwa już 15 lat

W 2018 roku Łukasz decyduje się na szkolenie w celu uzyskania licencji pilota samolotowego. Z przerwami na pandemię, mężczyzna na stanowisku pierwszego oficera PLL LOT pracuje od 2022 roku.

– To były naprawdę wspaniałe czasy. My młodzi, świetna praca pozwalająca na dalekie podróże! Dla naszej dwójki, jeszcze gdy nie było dzieci, to był strzał w dziesiątkę – czartery z pobytami na święta, realizowaliśmy też dużo atlantyków (lotów transatlantyckich – red.). W pewnym momencie jednak wcisnęliśmy „stop”. Spędzaliśmy razem każdą chwilę i zaczęliśmy tęsknić za tęsknieniem za sobą – mówi Łukasz.

– Mało zrobiło się miejsca na nas samych w naszym wspólnym życiu. Podjęliśmy decyzję o pracy osobno. W tym momencie – ale to głównie ze względu na chłopców – nasze grafiki bardzo mocno się rozjeżdżają – dodaje Olga.

A jaki pobyt wspominają najlepiej?

– Bangkok w 2018 roku. Był to czarter, po świętach się wylatywało i w nowym roku wracało. Oddzieliliśmy się od załogi i pojechaliśmy na wyspę. Pomyliłem wtedy daty rezerwacji i musiałem zapłacić podwójnie! Ale nie to jest istotne. Olga tam się źle czuła, nie mogła spać w nocy, za to dużo drzemała w dzień. Zacząłem się o nią martwić. Po powrocie do Warszawy szukaliśmy przyczyny złego samopoczucia – czy to choroba tropikalna, a może jeszcze coś innego. Z badań krwi wyszło jednak, że Olga… jest w ciąży!

Z kolei stewardesa najcieplej myśli o Nowym Jorku. – Bardzo często tam bywaliśmy, mamy tam wydeptane nasze ścieżki i masę wspomnień.

Gdzie we dwoje?

Rozmawiamy o idealnych, według pary, kierunkach dla dwojga.

– Ja bym poleciła Wilno. Dobre na city break, smaczne jedzenie, uprzejmi ludzie. Można spokojnie przejść to miasto, nie korzystając z komunikacji miejskiej. Widoki sprzyjają. Warto odwiedzić także Teneryfę, nowy kierunek w siatce LOT-u – pyszna kuchnia, bezpiecznie, łatwo można wypożyczyć samochód, piękne widoki, plaża, natura – dodaje Olga.

Łukaszowi przychodzi na myśl Skopje – pięknie usytuowana na Bałkanach miejscowość, ciekawa kultura, kuchnia, krajobraz.

Choć – jak sami zgodnie przyznają – prywatnie w wolnym czasie starają się minimalizować przebywanie w samolocie. – Najczęściej wsiadamy w auto i jedziemy do Łukasza rodzinnego Kołobrzegu.

„Żyj tak, by być szczęśliwym”

Czy Olga i Łukasz spodziewali się, że w chmurach będzie czekać na nich taki scenariusz na życie?

– Nasza historia jest wyjątkowa. Nie mieliśmy zbyt wiele, byliśmy młodzi, wszystko odkrywaliśmy razem i razem do wszystkiego dochodziliśmy. Od początku żyliśmy poza schematami.

– Życie pisze nieoczekiwane scenariusze, jednak okazało się, że ten napisany w chmurach był najlepszym z możliwych. Z niecierpliwością czekamy na to, co będzie dalej… – puentuje Łukasz.

W lotnictwie, gdzie każdy lot jest w innym kierunku, ich miłość od wielu lat pozostaje na niezmiennym kursie. A jeśli sądzicie, że brzmi to jak scenariusz spotu reklamowego, to macie rację. Słynna kampania narodowego przewoźnika – „Ważne, z kim podróżujesz” – była inspirowana właśnie takimi historiami. Olga i Łukasz to żywy dowód na to, że miłość można spotkać w najmniej oczekiwanym momencie.

Czytaj też:
To miasto jest kulinarną stolicą świata. Z Warszawy dolecisz tam w dwie godziny
Czytaj też:
Alternatywa dla Paryża idealna na city break. Polacy dolecą tu w 2 godziny

Źródło: WPROST.pl