Do szklanego biurowca PLL LOT w Warszawie z dwóch stron wpadają ostre promienie słońca. „Coraz bliżej wiosna” – myślę, czekając na umówione spotkanie. W międzyczasie do budynku wchodzą kolejni członkowie załóg pokładowych. Za chwilę bus przewiezie ich bezpośrednio na lotnisko, do pracy. Dłuższy moment obserwuję grację oraz elegancję, z jaką poruszają się stewardesy. A te koki! Marzenie.
Praca sezonowa
Są i oni. Olga i Łukasz Kościołek. Zwracają uwagę swoimi szerokimi uśmiechami. Nie czuć chłodu czy dystansu. Od razu zaczynamy żartować. Spotykamy się, by porozmawiać o miłości. Brzmi może banalnie, ale ich jest naprawdę wyjątkowa.
Olga swoją drogę w lotnictwie zaczęła w 2008 roku dzięki ciotce, stewardesie, która zachęciła ją do spróbowania swoich sił w powietrzu. To właśnie pod skrzydłami narodowego przewoźnika Olga rozpoczęła swoją przygodę jako członek personelu pokładowego.
– Zgłosiliśmy się razem z kolegą z gimnazjum. To była praca sezonowa, na lato. Potem wracaliśmy na studia. Kolejną umowę dostałam na czas nieokreślony i tak już zostałam (śmiech).
20-letnia dziewczyna jest zachwycona – dużo podróży, również w najdalsze zakątki świata. Poznawanie nowych osób – bo właściwie każdy dyżur spędzasz w innym gronie.
– Wcześniej byłam tylko na wakacjach w Tunezji, w Słowacji i Litwie. Praca ta mnie zachwyciła, wszystko było wręcz niesamowite!
Zawodowa droga Łukasza jest podobna. W trakcie studiów, bez większych oczekiwań, wysyła CV do PLL LOT na stanowisko członka personelu pokładowego.
– Dostałem wtedy odpowiedź, że rekrutacja się zakończyła, ale mają moje dokumenty i się odezwą. Po jakimś czasie – faktycznie – zadzwonił telefon z zaproszeniem. Mieszkałem wtedy na Bielanach i pamiętam, jak jechałem do koleżanki z gimnazjum na Ursynów, by uprasować koszulę! Nie miałem żelazka ani deski. Ba, nie zapomniałem nawet jej koloru – była fioletowa. Stała się zresztą potem takim naszym rodzinnym artefaktem (śmiech).
Na rekrutacji pojawia się dużo osób. Łukasz na nic się nie nastawia, jednak po serii rozmów i zadań do wykonania jest z siebie zadowolony. Jego profesjonalne podejście i żart o nauce języka hiszpańskiego podczas dyskusji z komisją sprawiają, że zapada członkom w pamięć.
Od pierwszego uśmiechu w chmurach
W którym momencie drogi Olgi i Łukasza krzyżują się?
– W lotnictwie wytrzymała beze mnie tylko dwa lata – dodaje z uśmiechem mężczyzna.
W 2010 roku Łukasz – jako nowy pracownik – trafia na lot do Wiednia razem z Olgą oraz szefową pokładu Bogusią. To jego pierwszy lot z dyżuru w roli stewarda.
– Razem z Olgą pracowaliśmy w klasie ekonomicznej, z tyłu. Mało tego, siedzieliśmy na jumpseatach naprzeciwko siebie, spodobała mi się od razu. Wyglądała fantastycznie. Imponowała mi pewnością siebie, była bardzo rozmowna, inteligentna. Miała mocny makijaż, czerwone usta i dość charakterystyczny pieprzyk.
– Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Pomyślałam, że jest całkiem interesujący, przystojny. Zaskoczyło mnie tylko to, że… nie miał prawa jazdy! Byłam w szoku (śmiech) – wspomina Olga.
– Ostatecznie prawo jazdy zrobiłem później niż licencję na samolot. Obiecałem Oldze, że zawiozę ją na porodówkę i słowa dotrzymałem. Było to w 2018 roku.
Od imprezy do wesela
Po skończonej pracy Olga zaprasza Łukasza na imprezę do kuzynki. Bawią się świetnie, ale kontakt urywa się na kolejnych kilka tygodni. Mężczyzna prosi o numer do (wtedy jeszcze) potencjalnej ukochanej jej koleżankę.
Pierwsza próba spotkania – spacer nad Wisłą – nie wypala. Wkrótce jednak Olga sama dzwoni i pyta Łukasza, co robi w kolejną sobotę. Odpowiada, że idzie na wesele… sam. I tak kobieta dołącza do niego, jako osoba towarzysząca. Zabawa w Łazienkach okazuje się przełomem. Olga poznaje rodzinę Łukasza – jego siostrę, mamę, kuzynów.
– Czułam się swobodnie, a Łukasz ujął mnie tym, jak bardzo jest rodzinny. Bardzo ładnie wprowadził mnie w towarzystwo.
Ona, jedynaczka wychowywana przez mamę, zawsze marzy o dużej, kochającej rodzinie. To, co widzi u Łukasza, sprawia, że czuje się częścią tego wszystkiego.
Razem na krańcu świata
Od tamtego momentu młodzi zaczynają być razem i wspólnie odkrywają świat. W międzyczasie, w 2017 roku, Łukasz zakochuje się ponownie. Tym razem nie w Oldze – ta miłość trwa już w najlepsze – ale w samym lotnictwie. Szybko odkrywa, że życie w przestworzach ma w sobie niezwykłą magię. Przez lata jako steward, teraz postanawia spełnić marzenie o byciu pilotem i rozpoczyna szkolenie, by w przyszłości zasiąść za sterami.
W 2018 roku Łukasz decyduje się na szkolenie w celu uzyskania licencji pilota samolotowego. Z przerwami na pandemię, mężczyzna na stanowisku pierwszego oficera PLL LOT pracuje od 2022 roku.
– To były naprawdę wspaniałe czasy. My młodzi, świetna praca pozwalająca na dalekie podróże! Dla naszej dwójki, jeszcze gdy nie było dzieci, to był strzał w dziesiątkę – czartery z pobytami na święta, realizowaliśmy też dużo atlantyków (lotów transatlantyckich – red.). W pewnym momencie jednak wcisnęliśmy „stop”. Spędzaliśmy razem każdą chwilę i zaczęliśmy tęsknić za tęsknieniem za sobą – mówi Łukasz.
– Mało zrobiło się miejsca na nas samych w naszym wspólnym życiu. Podjęliśmy decyzję o pracy osobno. W tym momencie – ale to głównie ze względu na chłopców – nasze grafiki bardzo mocno się rozjeżdżają – dodaje Olga.
A jaki pobyt wspominają najlepiej?
– Bangkok w 2018 roku. Był to czarter, po świętach się wylatywało i w nowym roku wracało. Oddzieliliśmy się od załogi i pojechaliśmy na wyspę. Pomyliłem wtedy daty rezerwacji i musiałem zapłacić podwójnie! Ale nie to jest istotne. Olga tam się źle czuła, nie mogła spać w nocy, za to dużo drzemała w dzień. Zacząłem się o nią martwić. Po powrocie do Warszawy szukaliśmy przyczyny złego samopoczucia – czy to choroba tropikalna, a może jeszcze coś innego. Z badań krwi wyszło jednak, że Olga… jest w ciąży!
Z kolei stewardesa najcieplej myśli o Nowym Jorku. – Bardzo często tam bywaliśmy, mamy tam wydeptane nasze ścieżki i masę wspomnień.
Gdzie we dwoje?
Rozmawiamy o idealnych, według pary, kierunkach dla dwojga.
– Ja bym poleciła Wilno. Dobre na city break, smaczne jedzenie, uprzejmi ludzie. Można spokojnie przejść to miasto, nie korzystając z komunikacji miejskiej. Widoki sprzyjają. Warto odwiedzić także Teneryfę, nowy kierunek w siatce LOT-u – pyszna kuchnia, bezpiecznie, łatwo można wypożyczyć samochód, piękne widoki, plaża, natura – dodaje Olga.
Łukaszowi przychodzi na myśl Skopje – pięknie usytuowana na Bałkanach miejscowość, ciekawa kultura, kuchnia, krajobraz.
Choć – jak sami zgodnie przyznają – prywatnie w wolnym czasie starają się minimalizować przebywanie w samolocie. – Najczęściej wsiadamy w auto i jedziemy do Łukasza rodzinnego Kołobrzegu.
„Żyj tak, by być szczęśliwym”
Czy Olga i Łukasz spodziewali się, że w chmurach będzie czekać na nich taki scenariusz na życie?
– Nasza historia jest wyjątkowa. Nie mieliśmy zbyt wiele, byliśmy młodzi, wszystko odkrywaliśmy razem i razem do wszystkiego dochodziliśmy. Od początku żyliśmy poza schematami.
– Życie pisze nieoczekiwane scenariusze, jednak okazało się, że ten napisany w chmurach był najlepszym z możliwych. Z niecierpliwością czekamy na to, co będzie dalej… – puentuje Łukasz.
W lotnictwie, gdzie każdy lot jest w innym kierunku, ich miłość od wielu lat pozostaje na niezmiennym kursie. A jeśli sądzicie, że brzmi to jak scenariusz spotu reklamowego, to macie rację. Słynna kampania narodowego przewoźnika – „Ważne, z kim podróżujesz” – była inspirowana właśnie takimi historiami. Olga i Łukasz to żywy dowód na to, że miłość można spotkać w najmniej oczekiwanym momencie.
Czytaj też:
To miasto jest kulinarną stolicą świata. Z Warszawy dolecisz tam w dwie godzinyCzytaj też:
Alternatywa dla Paryża idealna na city break. Polacy dolecą tu w 2 godziny