W wieku 90 lat zmarł ks. Michał Czajkowski. Duchowny zmarł we Wrocławiu, dokąd wycofał się z życia publicznego w 2006 roku, po ujawnieniu, że był tajnym współpracownikiem SB.
Nie żyje ks. Michał Czajkowski. Ćwierć wieku współpracował z SB
Informację o śmierci ks. Czajkowskiego opublikował w sobotę 15 lutego profil Klubu „Tygodnika Powszechnego” we Wrocławiu.
„Dzisiaj rano zmarł we Wrocławiu ks. prof. Michał Czajkowski. Rodzinie składamy wyrazy najszczerszego współczucia. O uroczystościach pogrzebowych będziemy informowali w późniejszym czasie. Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie” – czytamy.
Urodzony 3 października 1934 roku w Chełmży duchowny był przed laty znanym biblistą i ekumenistą. Od 1976 roku do emerytury był kierownikiem Katedry Teologii Ekumenicznej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Znany był ze działalności na rzecz dialogu z judaizmem. Przed laty był współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów oraz członkiem Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej w latach 2000-2006.
Ks. Czajkowski był autorem licznych publikacji teologicznych i biblijnych, cenionym za swoje analizy i interpretacje Pisma Świętego. Przez wiele lat (1984-2006) pełnił rolę asystenta kościelnego miesięcznika „Więź”
Współpraca ks. Czajkowskiego z SB
W 2006 roku „Życie Warszawy” poinformowało, że ksiądz Czajkowski przez półtora miesiąca w 1956 roku oraz już na stałe w latach 1960-1984 był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Jankowski”. Za współpracę pobierał wynagrodzenie. Informację potwierdziło czasopismo „Więź”, z którym współpracował Czajkowski, przygotowując obszerny raport po dogłębnej analizie dokumentów z IPN.
Ks. Czajkowski był jednym z najbardziej aktywnych tajnych współpracowników SB inwigilujących środowiska kościelne. Autorzy raportu „Więzi” podkreślali, że z dokumentów wynika, że „Jankowski” nie był wyłącznie zwykłym współpracownikiem SB, ale wyrósł w latach współpracy na swego rodzaju „konsultanta” Departamentu IV.
Sama współpraca z SB została przez ks. Czajkowskiego gwałtownie zerwana 28 października 1984, po zamordowaniu przez funkcjonariuszy SB ks. Jerzego Popiełuszki, w które był uwikłany oficer prowadzący księdza Adam Pietruszka. Sam Czajkowski miał powiedzieć funkcjonariuszowi „iż za śmierć brata w kapłaństwie nie może być u niego żadnego wybaczenia. To jest zbrodnia kainowa, której kapłan rozgrzeszyć nie może”. Pięć dni później 2 listopada pułkownik Pietruszka został zatrzymany w związku z udziałem w zamordowaniu ks. Popiełuszki.
„Jedyny kapłan, który przyznał się do współpracy z SB i przeprosił”
Po ujawnieniu informacji o współpracy z SB, ks. Czajkowski początkowo stanowczo zaprzeczał. Gdy opublikowano raport „Więzi” i i dowody były niepodważalne, ksiądz przyznał się do winy. „Wina moja jest bezsporna. Trudno to 24-letnie uwikłanie tłumaczyć tylko epoką, naiwnością, lękiem, zbytnią swobodą wypowiedzi. Dałem dowód słabości charakteru. To, co się dzieje od kilku tygodni wokół mojej osoby, także interpretacje niesprawiedliwe i obraźliwe, traktuję jako zasłużoną pokutę” – napisał w opublikowanym oświadczeniu.
Następnie ks. Czajkowski usunął się z życia publicznego. W 2017 roku działacz opozycji demokratycznej w PRL o. Józef Puciłowski OP ocenia, że ks. Czajkowski to „jedyny kapłan, który przyznał się do współpracy z SB i przeprosił za to”.
W 2023 roku wyszły dziennikarze „Rzeczpospolitej” opublikowali nowe informacje z wcześniej nieznanej teczki personalnej t.w. „Jankowskiego”, z których wynika, że ks. Czajkowski miał skrzywdzić dwóch chłopców, do czego przyznał się w 1960 r. w oświadczeniu napisanym w obecności oficera werbującego go do współpracy z bezpieką. To ten fakt miał posłużyć do szantażu obyczajowego, który skłonił księdza do ponownej współpracy. Istnienie takiego szantażu potwierdzali też autorzy raportu „Więzi”, chociaż wtedy nie wiedzieli, jakiego wydarzenia ów szantaż dotyczył.
Ks. Czajkowski w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zaprzeczył temu zdarzeniu.
Czytaj też:
Janusz Kowalski wymownie o polskim Kościele. Wspomniał o „99 proc. księży”Czytaj też:
Znany polski duchowny nie żyje. Będzie pochowany na Madagaskarze