Reporterzy „Interwencji” rozmawiali z sąsiadami kobiety przyjaźniącej się z tymi niesfornymi gryzoniami.
– Nie można zostawić otwartego balkonu. Nie wiem, czego mam się spodziewać, czy szczury wejdą mi do domu, czy nie wejdą. Zabezpieczamy się, jak możemy – powiedział sąsiad Małgorzaty Ł. Inna sąsiadka opowiedziała o znajdowanych pojemnikach po mięsie oraz miseczkach.
Dywan szczurów w mieszkaniu
Szczecińska stacja sanepidu tłumaczy, że trudno wykazać obecność gryzoni. Kontrola po zgłoszeniu z 2024 niczego nie wykazała. Urzędników przekonało dopiero nagranie dostarczone im w 2025 roku, a zrobione przez jednego z sąsiadów kobiety, pana Krzysztofa.
– Na filmie tych szczurów jest może z 50, ja widziałem cały „dywan”, on się rozbiegł… – opowiedział „Interwencji” autor nagrania.
– Ona nie chce współpracować, doprowadziła do tej sytuacji, więc nie można od takiej osoby oczekiwać, że ona rozwiąże ten problem. Liczyliśmy, że sanepid podejmie działania, że nie będzie takiej zwłoki – dodała inna sąsiadka Małgorzaty Ł.
Krewna kobiety: Jest chora i wymaga pomocy
Sanepid oraz pomoc społeczna zainteresowali się bliżej sprawą kobiety po publikacji nagrania w internecie. Kobieta zgodziła się na sfinansowanie deratyzacji, ale nie chce niczego więcej od pomocy społecznej.
– Być może będziemy w stanie przekonać ją do przyjęcia innej formy pomocy. Dla nas ostatecznością jest skierowanie do sądu o wgląd w sytuację rodziny. Wtedy sąd wyda decyzję, czy wbrew woli takiej osoby można udzielić wsparcia – powiedział rzecznik miasta Szczecina ds. pomocy społecznej, Maciej Homis. Reporterzy „Interwencji” usłyszeli od dalekiej krewnej Małgorzaty Ł, że kobiet „nie pracowała, nie studiowała, nie jest w stanie zatroszczyć się o swoje własne potrzeby” oraz „jest chora i wymaga pomocy”.
Czytaj też:
Zrobili pranka, postawili policję na nogi. Ktoś w tym czasie mógł potrzebować realnej pomocyCzytaj też:
Kolejny pożar u szczecińskiego adwokata. Wcześniej spłonął mu dom