Napisał „Poradnik umierania dla początkujących” i apelował: Spróbujmy wpuścić śmierć do naszego życia

Napisał „Poradnik umierania dla początkujących” i apelował: Spróbujmy wpuścić śmierć do naszego życia

Simon Boas, autor „Poradnika umierania dla początkujących”
Simon Boas, autor „Poradnika umierania dla początkujących” 
Śmierć odegrała więc drugoplanową rolę w moim małym przedstawieniu, jeszcze zanim zostałem zmuszony do pogodzenia się z własną – w „Poradniku umierania dla początkujących” napisał Simon Boas.
Simon Boas urodził się w 1977 roku, dzieciństwo spędził w Londynie i Winchesterze. Po tym, jak w wieku szesnastu lat pojechał z pierwszym konwojem do Bośni, złapał pomocowego bakcyla. Całe życie pracował dla organizacji charytatywnych oraz dla ONZ. Przez wiele lat działał w Afryce, mieszkał w Wietnamie, Egipcie, Turcji, Nepalu, Indiach i na terytoriach palestyńskich, przez trzy lata prowadził biuro ONZ w Strefie Gazy. Osiem ostatnich lat swojego życia spędził na wyspie Jersey (gdzie prowadził Jersey Overseas Aid) w towarzystwie ukochanej żony Aurélie i kudłatego owczarka francuskiego Pippina. Zmarł 15 lipca 2024 roku.

Publikujemy fragment książki pt. „Poradnik umierania dla początkujących” w przekładzie Dobromiły Jankowskiej (Wydawnictwo Agora):

Większość ludzi nie widuje już śmierci, co w historii naszego gatunku jest sytuacją bezprecedensową. Jeszcze sto pięćdziesiąt lat temu prawdopodobnie bylibyśmy naocznymi świadkami śmierci naszych rodziców i być może stracilibyśmy rodzeństwo lub dzieci z powodu chorób, które obecnie są uleczalne. Wtedy ludzie najczęściej odchodzili w domu, nie w szpitalu. Większość z nas nigdy nie musiała walczyć na wojnie ani nie wiedziała, że „ze śmiercią ma dziś rendez-vous na jakiejś spornej barykadzie”.

Wielu nigdy nie widziało martwego ciała.

Ze mną było trochę inaczej, częściowo stało się tak przez przypadek, częściowo zgodnie z planem. W 1993 roku jako szesnastolatek po raz pierwszy pojechałem z pomocą do strefy wojny, do obozu dla uchodźców w pobliżu Mostaru w Bośni, gdzie masowe groby i zbombardowane wioski zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Przed ukończeniem dwudziestki spędziłem kilka miesięcy w Kambodży; za pierwszym razem, gdy Czerwoni Khmerzy wciąż walczyli, a za drugim podczas brutalnego przewrotu Hun Sena. Bardzo poruszyły mnie pola śmierci i niedługo wcześniej przeprowadzone ludobójstwo, które wpłynęło tam na każdego człowieka w moim wieku lub starszego. Kiedy mieszkałem w Wietnamie, poznałem niewielką grupę amerykańskich weteranów wojennych, którzy na dawno opuszczonych lądowiskach wojskowych próbowali pogrzebać duchy przeszłości oraz wyleczyć własną traumę i poczucie winy.

Źródło: Wprost