Burza w sieci z powodu „psiecka”. Prof. Bralczyk nie gryzł się w język

Burza w sieci z powodu „psiecka”. Prof. Bralczyk nie gryzł się w język

Prof. Jerzy Bralczyk podczas Copernicus Festival 2019
Prof. Jerzy Bralczyk podczas Copernicus Festival 2019 Źródło: Wikimedia Commons / Marek Mazurkiewicz / Creative Commons Attribution 4.0
Prof. Jerzy Bralczyk skomentował aferę, która wybuchła wokół jednego z postów na TikToku. Językoznawca nie gryzł się w język. — Mimo całej mojej sympatii — mówił.

Wszystko zaczęło się, kiedy na jednym z profili na TikToku pojawiło się krótkie stwierdzenie. „Jeśli znajdę się w ekstremalnej sytuacji i będę musiała wybrać między swoim psem a cudzym dzieckiem, wybiorę uratowanie dziecka” — napisała @ll_allee.

Pod jej postem natychmiast pojawiło się wiele komentarzy, a internauci podzieli się na dwie grupy. Jedni z nich popierali opinię @ll_allee, drudzy tłumaczyli, że dla nich pies jest ich dzieckiem.

Na TikToku wybuchła afera o psa i dziecko. Internauci podzieleni

Na post zdecydowała się odpowiedzieć inna tiktokerka, @troxhim. Na dłuższym nagraniu dziwiła się, dlaczego wybór pomiędzy życiem obcego dziecka a własnego zwierzęcia okazał się aż tak dzielący.

— Możesz o dzieciach powiedzieć w zasadzie cokolwiek. Nazwać je „gówniakami”, „kaszojadami”, możesz powiedzieć, że nie chcesz być w ich towarzystwie, że powinno się je wyrzucać z restauracji, tworzyć jakieś strefy bez dzieci. Ale, broń Boże, powiedz, że nie lubisz psów — mówiła @troxhim, cytowana przez Gazetę.pl.

Dalej twórczyni internetowa stwierdziła m.in., że często spotyka się z takimi określeniami, jak „psiecko” czy „psia mama”, a granica ciągle jest przesuwana.

„Psiecko” kontra „gówniaki”. Prof. Bralczyk komentuje aferę

Gazeta.pl o komentarz do sprawy postanowiła zapytać prof. Jerzego Bralczyka. Językoznawca w swoim stylu najpierw skomentował sam dylemat moralny i stwierdził, że w przytoczonej hipotetycznej sytuacji zawsze trzeba ratować dziecko.

— Mimo całej mojej sympatii do czworonogów, nie można porównywać ich do ludzi i stawiać na równi — ocenił.

Potem jednak profesor odniósł się także do samej kwestii językowej, czyli do określeń „psiecko” czy „psia mama”. — To przypomina mi człowieka z psią głową, trzymajmy różnicę — stwierdził.

O pejoratywnych określeniach dzieci językoznawca powiedział za to: „W przypadku określeń typu »gówniaki«, »bombelki« czy »kaszojady« wszystko zależy od tego, jak są one wypowiedziane. Tu chodzi o sposób użycia”.

Czytaj też:
Prof. Bralczyk znowu to zrobił. Tym razem skomentował „murzyna”
Czytaj też:
Prof. Bralczyk znów wywoła burzę? Tym razem wziął pod lupę feminatywy

Źródło: Gazeta.pl