Sześć lat badań u wybrzeży Kalifornii ujawniło niepokojący trend. Fale upałów i narastający hałas generowany przez ludzi, tłumią naturalny język oceanu.
Podwodne mikrofony, zwane hydrofonami, umieszczone głęboko na dnie morskim, rejestrują bogactwo dźwięków morskiego życia. – Kiedy naprawdę zaczynasz słuchać oceanu, zdajesz sobie sprawę, jak wiele głosów składa się na ten niesamowity dźwiękowy pejzaż – mówi Jarrod Santora z amerykańskiej Narodowej Agencji ds. Oceanów i Atmosfery.
Jednak w ostatnich latach zarejestrowano coś niepokojącego: głosy płetwali błękitnych zaczęły zanikać. Naukowcy z Monterey Bay Aquarium przez sześć lat analizowali tysiące godzin nagrań i zauważyli drastyczny, prawie 40-procentowy spadek śpiewów tych majestatycznych zwierząt.
Zamilkły, bo... są głodne
Winna jest zmiana klimatu. Fale upałów morskich, takie jak potężne zjawisko „The Blob” z lat 2013–2016, doprowadziły do załamania się populacji krylu, czyli podstawowego pożywienia dla wielu wielorybów. Bez pożywienia nie mają sił śpiewać ani się rozmnażać.
Zamiast śpiewać, wieloryby poświęcają całą energię na poszukiwanie pokarmu. W ciepłych latach ich nawoływania praktycznie znikają z nagrań.
Globalna cisza
Zjawisko nie ogranicza się do Kalifornii. Podobną ciszę odnotowano również w wodach u wybrzeży Nowej Zelandii, gdzie w latach 2016-2018 naukowcy monitorowali głosy płetwali błękitnych. Wraz ze wzrostem temperatury oceanu, spadała intensywność śpiewów godowych tych wielkich ssaków oraz liczba sygnałów wskazujących na ich żerowanie.
– Kiedy wieloryby milkną, to znak, że cały ekosystem traci równowagę – ostrzega biolog morski Dawn Barlow.
Zanikający głos oceanu
Oceany pochłaniają ponad 90 procent ciepła wytwarzanego przez zmiany klimatu. Wraz z ich ogrzewaniem rośnie częstotliwość i siła fal upałów, które zaburzają cały morski łańcuch pokarmowy. Wraz z tym zmienia się także brzmienie samego oceanu.
Zdolność płetwali do migracji przez tysiące kilometrów i ich długowieczność sprawiają, że są strażnikami stanu oceanów. Kiedy ich głos cichnie, to nie tylko biologiczna ciekawostka – to wołanie o pomoc. Jak podkreślają naukowcy, może to być nieodwracalny punkt zwrotny.
– Musimy nauczyć się słuchać oceanu. Dosłownie – apeluje Barlow. – To jedyna droga, by zrozumieć skalę zmian i zawczasu im przeciwdziałać – dodaje.
Czytaj też:
Naukowcy obserwowali migrujące wieloryby. Co zauważyli?Czytaj też:
Zwierzęta mogą cierpieć na Alzheimera? Naukowcy zabrali głos
