„Odpalił” nową akcję Złoty Pociąg 2025. „Można powiedzieć, że podłożyłem głowę pod topór”

„Odpalił” nową akcję Złoty Pociąg 2025. „Można powiedzieć, że podłożyłem głowę pod topór”

Dodano: 
Tunel, zdjęcie ilustracyjne
Tunel, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Lider grupy poszukiwaczy złotego pociągu przekonuje, że „nie mając stuprocentowej pewności, że znalazł to, co znalazł, nie poszedłby do urzędu tego zgłaszać”. Michał Motak przyznał też, że temat „początkowo go nie interesował”.

Michał Motak to człowiek, który „odpalił nową akcję Złoty Pociąg 2025”. Jak przyznał, przez miesiące pozostawał anonimowy, bo „z racji introwertycznej natury ceni sobie spokój”. Badacz skupiał się też bardziej na pracy merytorycznej, przygotowawczej do tego przedsięwzięcia. Motak stwierdził, że jest „poszukiwaczem przeszłości”. Lider grupy poszukiwaczy odniósł się do nazwania innych poszukiwaczy „leszczami” i zaproszenia ich do czegoś w rodzaju zawodów, sprawdzenia się.

– To jest bardziej konflikt niż pójście na zgodę. Ludzie nie znają jego genezy tak naprawdę, bo to nie jest konflikt internetowy. Myśmy z panami mieli kontakt osobisty. Myśmy się spotkali i rozmawialiśmy. Ja wyszedłem z pewną propozycją. Natomiast sposób, w jaki ci panowie mnie potraktowali, był nieelegancki, mówiąc krótko. Zareagowałem emocjonalnie – tłumaczył Motak. Badacz zapewnił, że „nikogo nie obraził, tylko rzucił wyzwanie, kto ma rację tak naprawdę”.

Badacz o złotym pociągu. „Nie mając 100-proc. pewności nie poszedłbym tego zgłaszać”

– Można powiedzieć, że podłożyłem głowę pod topór – dodał Motak. Lider grupy poszukiwaczy wyjaśniał, że jest spoza środowiska eksploracyjnego i pracę radiestezyjną, poszukiwawczą, wykonuje od sześciu lat. Motak mówił, że jako radiosteta „jest człowiekiem, który wie, co robi, jakie są zagrożenia w tej pracy i jak łatwo jest popełnić błąd”. – Nie mając stuprocentowej pewności, że znalazłem to co znalazłem, nie poszedłbym do urzędu tego zgłaszać – przekonywał badacz.

Motak zaznaczył, że „zdawał sobie sprawę, że jego życie się zmieni od tego momentu, ale był na to gotowy pod każdym względem”. Lider grupy poszukiwaczy powiedział, że ma potwierdzenie swoich metod, ale „nie może o tym mówić, bo na razie musi to pozostać tajemne”. Motak przyznał, że początkowo złoty pociąg go „nie interesował”. Badacz stwierdził, że przyjrzał się 65. kilometrowi, gdzie wcześniej były prowadzone badania.

Chce odnaleźć złoty pociąg, mówi o słynnym 65 km. „Absurdalne miejsce do ukrycia takiego składu”

Motak relacjonował, że „przejrzał stare mapy, ukształtowanie terenu i dodał do tego swoją zgromadzoną wiedzę i z jego analizy wyszło, że to miejsce jest absurdalne do ukrycia takiego składu”. Lider grupy poszukiwaczy wspomniał, że w przeszłości były tam dwa duże budynki mieszkalne, „dlatego ten 65 kilometr odpadał”. Do tego doszły „kwestie fizyczne i matematyczne”.

Czytaj też:
Złoty pociąg odnaleziony? Poszukiwacz czeka na decyzję
Czytaj też:
Złoty pociąg odnaleziony? Sensacyjne ustalenia szefa poszukiwaczy. „Niczego się nie boję”

Źródło: WPROST.pl / YouTube, Hi!History Joanna Lamparska