Paraolimpijczycy wracają do kraju

Paraolimpijczycy wracają do kraju

Dodano:   /  Zmieniono: 
Powróciła z Pekinu pierwsza grupa (80 osób) reprezentantów Polski, którzy startowali w 13. igrzyskach paraolimpijskich.

Gdy pojawili się w sali przylotów portu im. Fryderyka Chopina w Warszawie kibice z różnych stron kraju odśpiewali gromko "sto lat".

W imieniu ministra sportu zawodniczki, zawodników i trenerów powitał sekretarz stanu Zbigniew Pacelt. Jak powiedział, miał przyjemność żegnać niepełnosprawnych sportowców, a w piątek wieczorem ich przywitać.

"Jestem bardzo zadowolony, że w tak trudnych warunkach - zarówno pogodowych jak i startowych -  polska ekipa zdobyła 30 medali - pięć złotych, 12 srebrnych i 13 brązowych. Cieszę się również, że ci, którzy wywalczyli te trofea mają zapewnione z budżetu państwa świadczenia finansowe" - powiedział Zbigniew Pacelt, który - jak dodał -  w ministerstwie odpowiada za sport szkolny, młodzieżowy, wyczynowy i  niepełnosprawnych.

"Brawo Andrzej, brawo Darek", "Flaka i Zająca nikt nie dogoni - cieszą się ich znajomi" wznosili okrzyki kibice na cześć złotych medalistów w kolarskim wyścigu szosowym - Andrzeja Zająca (Cross Opole) i pilota Dariusza Flaka.

"98-kilometrowa trasa była bardzo trudna, obfitowała w liczne zakręty i  podjazdy, upał dawał się mocno we znaki, ale spełniło się moje najskrytsze marzenie. Nie zaprzepaściłem szansy, którą dał mi los. Pod koniec łapały mnie kurcze, jednak chęć zwycięstwa była na tyle silna, że przestałem je już odczuwać" - powiedział Andrzej Zając.

Ewa Zielińska (Start Zielona Góra) wpatrywała się co chwilę w brązowy medal jaki zdobyła w skoku w dal.

"Ja jeszcze nie wierzę, że ten medal jest mój. Często w wiosce w Pekinie pytałam koleżanki i kolegów czy to przypadkiem nie  jest sen. Mimo że jego kolor jest brązowy - dla mnie jest złotem. Dla tego medalu poświęciłam wszystko. Zawiesiłam pracę księgowej, aby jak najlepiej przygotować się do kolejnych igrzysk. W Atenach nie spałam, całymi nocami gdyż byłam czwarta, a w Pekinie nie spałam ze wzruszenia" - mówiła z wielkim przejęciem zawodniczka.

Tomasz Blatkiewicz (Start Gorzów), który zdobył srebrny medal w pchnięciu kulą podkreślił, że to trofeum ma dla niego szczególną wartość, gdyż wywalczył je z ... kontuzją.

"Podczas rozgrzewki kula niefortunnie ześliznęła mi się z  dłoni, która natychmiast spuchła. Mimo tego urazu walczyłem tak, jakby go nie było. Jeszcze przed ostatnią kolejką byłem na trzecim miejscu. W ostatniej próbie zmobilizowałem się i jakimś nadludzkim wysiłkiem przesunąłem się na drugą pozycję".

ND, PAP