Pieszy zawinił, kierowcę ukarali

Pieszy zawinił, kierowcę ukarali

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zła sytuacja na polskich drogach dla nikogo nie jest tajemnicą. Odpowiedź rządzących idzie często po linii najlżejszego oporu - do kodeksów drogowych trafia coraz więcej ograniczeń, przepisów i w konsekwencji coraz bardziej surowych kar za najdrobniejsze nawet wykroczenia. W orbicie zainteresowań twórców przepisów i kar za ich przekraczanie znajdują się jednak głównie kierowcy. Tymczasem wzrasta liczba wypadków spowodowanych przez pieszych. A tych kolejni ustawodawcy traktują bardziej pobłażliwie.
Każdy  jeżdżący po polskich drogach, z pewnością nie raz w duchu przeklinał niezdyscyplinowanych pieszych i ich najczęstsze grzechy: wtargnięcie na jezdnię, chodzenie nieprawidłową stroną drogi, poruszanie się nocą bez kamizelek odblaskowych i wiele innych. Wiele pisze się o pijanych kierowcach, jakby nie zauważając, że pijany pieszy także jest groźny na jezdni. A kiedy z jego powodu dochodzi do tragedii, problemy ma kierowca. To on trafia na 48 godzin do policyjnego aresztu, to on musi się ze wszystkiego tłumaczyć, to on później musi stawiać się na dokuczliwe przesłuchania. W wypadkach drogowych niestety niepisaną zasadą jest domniemanie winy kierowcy.
 
Nie chcę tu bronić kierowców. Jeśli z jego winy dojdzie do poważnego wypadku i co gorsza ucierpi własnej winy pieszy lub inny kierowca powinien ponieść surową karę. Jednak w karaniu powinno się zachować symetrię i równie surowo ukarać pieszego, który po pijanemu zatacza się wprost pod maskę samochodu czy przechodzi na czerwonym świetle. Z powodu takiej beztroski często dochodzi do wypadków. Policja obiecuje, że będzie dyscyplinować pieszych, ale skutków tego jak dotychczas nie widać. Tymczasem sytuację radykalnie może poprawić przyjęcie zasady, że kierowca nie ponosi kary za wypadek spowodowany przez pieszego. A pieszy odpowiada i cywilnie i karnie za sytuację wynikającą z jego winy.