"Fryderyk Chopin" bez masztów skraca rejs. Załoga cała i zdrowa

"Fryderyk Chopin" bez masztów skraca rejs. Załoga cała i zdrowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. (archiwalna) Wikipedia 
Do bliższego portu w Falmouth, a nie jak wcześniej planowano w Plymouth, powinien w niedzielę dotrzeć żaglowiec "Fryderyk Chopin", holowany po stracie dwóch masztów - poinformował rzecznik MSZ Marcin Bosacki. W Falmouth w Kornwalii spodziewany jest w niedzielę przed południem, między godz. 8 a 11.
W sobotę wieczorem statek miał do pokonania jeszcze ok. 100 km. Płynie na holu z prędkością ok. 4 węzłów. Fala sięga 3-4 metrów, wiatr jest stosunkowo silny, ale nie stwarza problemów i w nocy ma się uspokoić.

"Fryderyk Chopin" stracił oba maszty przy sztormowej pogodzie w  piątek rano w odległości ok. 160 km na południowy zachód od wysp Scilly. Oba maszty ciągnie za sobą. Wysłał sygnał SOS, na który odpowiedziały trzy jednostki. Na pokładzie jest 47 osób, w tym 36 nastolatków, uczniów "Szkoły pod Żaglami". 1 października żaglowiec wyruszył w  czteromiesięczny rejs na Karaiby. 27 bm. wypłynął z Plymouth.

"Fryderyka Chopina" holuje kuter rybacki "Nova Spiro" z portu Newlyn, a eskortuje holownik. W pogotowiu jest także łódź ratunkowa "Sennen Cove". Łódź ta zostanie zmieniona w nocy przez inną, która wypłynie z Falmouth.

- Holownik włączy się holowania lub akcji ratunkowej, jeśli zajdzie taka potrzeba. Kapitan jest bardzo zadowolony z holowania. Uważa je za perfekcyjne i  nie widzi potrzeby wymiany kutra na holownik - powiedział PAP konsul Jakub Zaborowski, radca ambasady RP ds. polonijnych, oczekujący w Falmouth na przybycie żaglowca.

Zaborowski nie ma pewności, czy z uwagi na złamane maszty "Fryderyk Chopin" będzie mógł wpłynąć do portu. Nie  wyklucza, że statek stanie przy boi lub na kotwicy w pewnej odległości od brzegu, a załoga zostanie przewieziona na ląd szalupami.

Na spotkanie z załogą "Fryderyka Chopina" wybiera się pomysłodawca i szef "Szkoły pod Żaglami" Krzysztof Baranowski, dwoje psychologów oraz radca ambasady RP, kierownik wydziału konsularnego Dariusz Adler.

Rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział, że wszyscy na pokładzie dobrze się czują i nie potrzebują opieki lekarskiej.

Dodał, że kapitan "Fryderyka Chopina" dopiero po zacumowaniu w  porcie zdecyduje, czy załoga będzie wracała natychmiast do kraju czy też poczeka na ewentualną naprawę żaglowca. - Chociaż to jest dość mało prawdopodobne, bo te zniszczenia są dość spore - ocenił Bosacki.

Zapewnił, że polskie służby konsularne - mimo zmiany portu - są przygotowane na ewentualne przyjęcia w hotelach wszystkich członków załogi oraz ewentualny transport autokarem do Polski. "Na miejscu jest jeden nasz konsul, dzisiaj przyjedzie jeszcze trzech konsulów oraz dwóch polskich psychologów zorganizowanych przez ambasadę w Londynie. W takim składzie będą czekali na dzieci i  wszystkich członków załogi" - mówił rzecznik

pap, em