- To wspaniały człowiek. Grając na takim poziomie, jak w minioną niedzielę Ryan zaprzecza logice wieku. Ma wielkie możliwości i sprawność. W ubiegłym tygodniu błysnął formą. Biegał od linii do linii pełne 90 minut. Tak samo, jak przez minione dwie dekady. Nie ma innego gracza, który by to potrafił lub zbliżył się do niego pod tym względem. To coś niesamowitego - chwalił swego piłkarza-weterana trener Alex Ferguson.
Niemal całą swa karierę Giggs spędził w klubie z Old Trafford, zdobywając z nim 11 tytułów mistrza kraju, czterokrotnie triumfując w Pucharze Anglii i Pucharze Ligi Angielskiej oraz dwukrotnie w Lidze Mistrzów, nie licząc pokaźnej liczby trofeów i nagród indywidualnych. Choć ostatnio nie ma stałego miejsca w podstawowym składzie "ManU", gra jednak w kluczowych meczach i Ferguson twierdzi, że razem z koreańskim pomocnikiem Park Ji-sungiem (obecnie na Pucharze Azji) stał się niezbędny w walce o 19. tytuł mistrza Anglii.
- Oczywiście wiemy, jak postępować z tak rutynowanym zawodnikiem, który nie może grać co tydzień. Jednak, gdy pojawi się na boisku, jego udział jest nie do przecenienia, a przy tym podnosi morale zespołu. To wybitny piłkarz - przyznał Ferguson. Reprezentant "złotej generacji" United, którą tworzą też m.in. David Beckham i Paul Scholes, miał wielki udział w bezprecedensowych sukcesach klubu w roku 1999, w którym "Czerwone Diabły" zwyciężyły w Premier League, w Pucharze Anglii i w Lidze Mistrzów.
Giggs jest podziwiany za swój profesjonalizm zarówno na boisku, jak i poza nim. Rzadko karano go żółtymi kartkami. Stroni od mediów. Woli, bez rozgłosu, udzielać się w akcjach charytatywnych i studiować teorie futbolu, przygotowując się do przyszłej pracy trenera.
Walijski piłkarz Manchesteru United Ryan Giggs zdradził sekret swojej sportowej długowieczności. - Prowadzę nudne życie i to pomaga mi utrzymać formę - powiedział. W niedzielę skończył 36 lat, a obecny sezon jest jego dwudziestym w zawodowym futbolu.
Gdy zdobył setnego gola w Premier League, zdradził sekret sportowej długowieczności: - Kiedyś zdarzało mi się opuścić trening, wyskoczyć z przyjaciółmi na zakupy czy do knajpy. Teraz to nie wchodzi w grę. Wracam do domu, wyciągam nogi do góry i włączam telewizor bądź DVD. Nie marnuję sił na inne zajęcia niż bieganie po boisku.
zew, PAP