PZPN wzywa kluby do walki z pseudokibicami

PZPN wzywa kluby do walki z pseudokibicami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Grzegorza Laty, piłkarska federacja uczyniła wszystko, by do zamieszek w Kownie przy okazji meczu z Litwą nie doszło. Lato uważa, że do skutecznej walki z przemocą na stadionach powinny intensywniej włączyć się kluby.
- Na mecz z Litwą PZPN sprzedał ok. 1300 biletów. Wszyscy nabywcy zmuszeni byli podać imię i nazwisko oraz numer PESEL. Nasz system wychwycił sześć osób, na których ciążył zakaz stadionowy. Im wejściówek nie sprzedano, a ich dane przekazaliśmy Komendzie Głównej Policji. Ponad drugie tyle biletów Polakom sprzedała strona litewska. Niestety, nie prowadziła ona imiennej ewidencji - podkreślił sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina. Polska federacja pomagała również Litwinom w samej organizacji spotkania. Między innymi wysłała do Kowna grupę przeszkolonych stewardów.

PZPN, by zwiększyć bezpieczeństwo, wprowadza Centralną Bazę Danych Kibiców oraz Klub Kibica Reprezentacji. Jednocześnie prezes Lato ostrzegł kluby, że jeśli nie uporają się z problem na swoim podwórku, związek będzie zamykał stadiony. - Po prostu nie widzę innego wyjścia, jeśli inne kary nie będą skutkowały - podkreślił.

Na zarzuty PZPN wobec klubów starała się zareagować zrzeszająca ich przedstawicieli Ekstraklasa SA. Rzecznik organizacji Adrian Skubis zapewniał, że kwestie bezpieczeństwa są dla spółki priorytetem i podejmowanych jest szereg działań, które mają na celu wyeliminowanie przemocy ze stadionów. Jednym z nich jest tzw. Extrakarta, która umożliwia łatwą identyfikację osób kupujących bilety i wchodzących na stadion.

25 marca polscy pseudokibice stoczyli w Kownie regularną bitwę z miejscowymi siłami porządkowymi. Najgorsze wydarzenia miały miejsce około półtorej godziny przed spotkaniem. Grupy chuliganów na stadionie i wokół niego starły się z litewskimi służbami ochrony, a także między sobą. Rzucali betonowymi fragmentami trybun i ogrodzenia, krzesełkami, racami oraz petardami. Później - w czasie zawodów - spiker kilkakrotnie apelował o spokój, grożąc przerwaniem spotkania. Niestety, w drugiej połowie ponownie wybuchły zamieszki. Z polskiego sektora poleciały w kierunku policji różne przedmioty i race świetlne. Funkcjonariusze zmuszeni byli użyć gazu łzawiącego.

PAP, arb