Roland Garros: Radwańska gra dalej

Roland Garros: Radwańska gra dalej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Agnieszka Radwańska, po wygranej z Sanią Mirzą z Indii 6:2, 6:4 awansowała do trzeciej rundy wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu. Polska tenisistka jest rozstawiona z numerem 12.
- Dwa sety to zawsze lepiej niż trzy, no i warunki były dzisiaj bardzo ciężkie. Mocno wiało tak, że w drugim secie mało swoich serwisów wygrywałyśmy. Tak naprawdę w sumie dobrze mi się grało, chyba lepiej niż w pierwszej rundzie, choć rywalka była trudniejsza. Co do pleców, to były gorsze i lepsze momenty w meczu, ale spodziewałam się większego bólu i nastawiałam na gorsze - powiedziała po meczu Radwańska, która od ponad miesiąca ma kłopoty z lędźwiowym odcinkiem kręgosłupa. - Nie narzekam więc, choć parę godzin dziennie muszę spędzić u fizjoterapeuty, żeby tak biegać, jak dziś. Na plecach mam opatrunki bardzo duże i jestem tak ściśnięta nimi, że ledwo się mogę schylić, żeby zawiązać buty. Ale jak widać to pomaga, więc już wiem, jak mam plecy zakleić plastrem, żeby było dobrze. Zresztą dzisiaj miałam założone inaczej, niż w pierwszym meczu - dodała.

Swój pierwszy w karierze pojedynek z Mirzą krakowianka rozstrzygnęła w ciągu godziny i 16 minut. Kluczem do zwycięstwa była uważna gra i niewielka liczba niewymuszonych błędów - 18, przy 42 po stronie rywalki. Polka na otwarcie straciła podanie, ale później wygrała pięć kolejnych gemów, po czym rozstrzygnęła seta po 34 minutach wynikiem 6:2. W drugiej partii obie często się przełamywały nawzajem, ale Radwańska zachowała spokój i rzadziej się myliła, w przeciwieństwie do Mirzy. - Ona gra na jeden strzał, a z takimi zawodniczkami trzeba trochę poczekać, bo rzadko jest tak, że strzelają celne przez cały mecz. Trzeba próbować cierpliwie różnych rzeczy i czekać na jej błędy, szczególnie gdy gra się przy takim wietrze. To się tak kotłowało, że właściwie nie było tak, iż na danej połowie grało się z wiatrem, a na drugiej pod wiatr. Były ciężkie warunki i ona się trochę chyba gubiła - oceniła Polka.

PAP, arb