Od półtora roku - za zgodą związku szermierczego, trenera kadry Andrzeja Molatty, macierzystego klubu i... polskiej armii, której barwy również reprezentuje (prosto z Anglii leci do Rio de Janeiro na mistrzostwa świata wojskowych) - dzieli czas między Warszawę a Portland, gdzie trenuje pod okiem najbardziej utytułowanego szkoleniowca w historii kobiecej szabli Edwarda Korfantego.
Drogę po wicemistrzostwo rozpoczęła dobrymi występami w eliminacjach grupowych, wygrywając cztery z sześciu pojedynków. Dzięki temu była zwolniona z 1/32 finału. Później pokonała Hiszpankę Lucię Martin-Portugues 15:11, w 1/8 finału piątą na liście FIE Rosjankę Jekaterinę Diaczenko 15:9, a miejsce na podium zapewniła sobie pokonując Włoszkę Gioię Marzoccę 15:14 w ćwierćfinale. W walce z dwukrotną brązową medalistką mistrzostw świata Polka prowadziła nawet 13:10, ale później rywalka zadała cztery trafienia z rzędu. Dwie ostatnie akcje należały jednak do Sochy.
W półfinale zmierzyła się z Ukrainką Galiną Pundyk. Spotkanie miało wyrównany przebieg, ale od stanu 11:11 trafiła już tylko reprezentantka Polski. W finale czekała na nią dziewięć lat młodsza Olga Charłan. Ukrainka w dwóch ostatnich sezonach sięgnęła po srebrny medal mistrzostwa świata, a w Europie była najlepsza w 2009 roku. W światowym rankingu jest obecnie trzecia, a Polka - 10. Choć w tym roku - w zawodach Pucharu Świata w Bolonii - Socha wygrała (15:13), to faworytką była rywalka. I potwierdziła to od początku pojedynku. Prowadziła 6:1, 10:3, a skończyło się 15:10.
Socha zdobyła 67. medal w historii występów polskich szermierzy w ME. Na ten dorobek składa się: 16 złotych, 21 srebrnych i 30 brązowych (indywidualnie - 38; w tym 9 złotych, 9 srebrnych i 20 brązowych; drużynowo - 29 medali, 7-12-10).
zew, PAP