Nie mamy papieża

Nie mamy papieża

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mimo problemów zdrowotnych stworzył firmę-giganta. Na najważniejszych imprezach paradował w niemodnym golfie i źle dobranych jeansach, ale jego produkty miał przy sobie każdy modnie ubrany celebryta. Chociaż z każdym rokiem był coraz starszy, to jednak wśród młodych miał coraz więcej fanatycznych zwolenników. Teraz genialny wizjoner odchodzi.
Steve Jobs od lat zmaga się z problemami zdrowotnymi. Pokonał raka trzustki. Przeżył przeszczep wątroby. Od kilku miesięcy znów przebywał na zwolnieniu lekarskim, ale mimo to nikt nie był w stanie uwierzyć, że Jobsa może zabraknąć. Tym bardziej, że na rynku wciąż pojawiały się nowe elektroniczne zabawki przyozdobione jabłkiem, które sprzedawały się na pniu.

Produkty Apple’a nie były niezawodne. Przeciwnie. Software się wieszał, hardware pękał przy każdym zetknięciu z podłogą, a zgrywanie płyty CD z PC-ta na iPhona 4 trwało pół dnia. Nie zmienia to faktu, że Jobs wprowadził zupełnie nową jakość. Kto z nas rozumie sposób funkcjonowania poszczególnych elementów, z których składa się iPad? Pewnie większość z nas nawet nie wie, jak to „coś" wygląda w środku.  A jednak nawet dziecko potrafi go obsłużyć. Do tego kolejne odsłony obudowy coraz bardziej przypominają współczesne dzieła sztuki. Jobs nauczył nas doceniać piękno zawarte w prostocie. A teraz odchodzi. Tak po prostu.

Bardzo mało marek zasługuje na miano kultowych. Dziś to słowo niewiele już zresztą znaczy, bo PR-owcy chętnie szastają nim w każdej notce dla prasy. Jak można otaczać kultem kolejną marną płytę Dody, płytkie powieści Grocholi czy batoniki czekoladowe? Tymczasem markę Apple otaczać kultem można, bo jej twórca przez ostatnich kilkadziesiąt lat zadziwiał i inspirował cały świat.

Dziś charyzmatycznego przywódcę ma zastąpić Tim Cook. Tylko kim przy Jobsie jest Cook? Prawdziwy papież z Doliny Krzemowej odchodzi.