Mimo że Kusznierewicz i Życki byli trzy lata temu mistrzami globu, a w 2007 i 2008 roku zdobyli Puchar Świata, na podium mistrzostw Europy w formule otwartej jeszcze nie stali. Rok temu w Viareggio zajęli szóstą lokatę, a drugą w klasyfikacji Europejczyków. - To trzecie nasze podium w tym sezonie po majowych zawodach Pucharu Świata w holenderskim Medemblik i sierpniowych regatach przedolimpijskich u wybrzeży Weymouth. Poczytujemy sobie to wydarzenie za dobry prognostyk przed grudniowymi mistrzostwami świata w Australii, a także w perspektywie igrzysk Londyn 2012 - powiedział Kusznierewicz. Podkreślił też wielką formę włoskiej załogi. - Diego i Enrico żeglowali jak zaczarowani. Mieli też sporo szczęścia, a ono sprzyja ponoć lepszym. Ale faktycznie, mieli swój tydzień i szczerze gratuluję im zwycięstwa - zaznaczył.
Złoty medalista igrzysk olimpijskich Atlanta 1996 w klasie Finn przyznał, że na kilka dni przed odlotem do Irlandii mocno się przeziębił i miał wysoką temperaturę. Zastanawiał się nawet, czy wsiąść do samolotu. - Ale zaryzykowałem, wspomagając organizm mocnymi lekami, które odstawiłem przed pierwszym wyścigiem. Nie mogłem jednak wypłynąć na treningi. Dlatego też ten srebrny medal ma dla mnie szczególną wartość - wspomniał Kusznierewicz, dwukrotny mistrz świata w klasie Finn (1998, 2000).
pap, ps