Wszystkie zatem symptomy wskazywały na zwycięstwo zespołu Igora Kolakovica. I tak też się stało. Serbowie są dla Włochów niewygodnym przeciwnikiem i udowodnili to w niedzielę w Wiedniu. Pierwszy set nie wskazywał jednak na końcowe zwycięstwo ekipy z Bałkanów. Wręcz przeciwnie. Italia rozniosła ich zagrywką i blokiem, a Serbowie popełniali mnóstwo niewymuszonych błędów. Partia skończyła się szybko wygraną 25:17 podopiecznych Mauro Berutto.
Podobnie jak dzień wcześniej, tak i teraz Serbowie zaimponowali konsekwencją i koncentracją. Z minuty na minutę rozkręcał się Miljkovic, nie do zatrzymania był również Milos Nikic. Mylił się za to Michal Lasko, świetny w półfinale z Polską. Próbował go wesprzeć w ataku Mastrangelo, ale to nie wystarczyło. Serbowie grali jak w transie. Rzadko popełniali błędy, momentami mieli 70-procentową skuteczność w ataku.
Kolejne sety wygrywali, mimo że często musieli gonić wynik. Było 25:20, 25:23 i 26:24. Zasłużenie sięgnęli po złoto. Brązowy medal przypadł Polakom, którzy pokonali Rosjan 3:1.
zew, PAP