Hit kolejki dla Liverpoolu, Chelsea była za słaba

Hit kolejki dla Liverpoolu, Chelsea była za słaba

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piłkarze Liverpoolu wygrali na wyjeździe z Chelsea Londyn 2:1 (1:1) w meczu 12. kolejki Premier League. Zwycięską bramkę zdobył w 87. minucie Glen Johnson. Wcześniej dla "The Reds" trafił Maxi Rodriguez, a gola dla gospodarzy strzelił Daniel Sturridge.
Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj

W pierwszej połowie "The Blues" nie oddali nawet jednego celnego strzału i zasłużenie przegrywali 0:1 po golu Argentyńczyka Maxi Rodrigueza w 34. minucie. Po przerwie obraz gry się zmienił. To piłkarze ze Stamford Bridge byli stroną przeważającą. Wyrównali już w 55. minucie, a na listę strzelców wpisał się Daniel Sturridge. Podopieczni Andre Villasa-Boasa chcąc iść za ciosem kontynuowali ataki.

Liverpool przetrwał jednak nawałnicę, a w końcowych minutach ponownie przejął inicjatywę. Najpierw groźnie strzelał Holender Dirk Kuyt, a chwilę później zwycięstwo gościom zapewnił Glen Johnson. W tabeli Chelsea i Liverpool zrównały się punktami. Londyńczycy zajmują czwarte, zespół Kenny'ego Dalglisha szóste miejsce. Do lidera tracą już jednak 12 punktów.

W sobotę ciekawie zapowiadał się mecz Manchester City - Newcastle United, czyli dwóch niepokonanych dotychczas zespołów. Prowadzący w tabeli gospodarze gładko wygrali 3:1. Gole dla podopiecznych Roberto Manciniego zdobyli kolejno Mario Balotelli, Micah Richards i Sergio Aguero. Pierwsza i trzecia bramka dla gospodarzy padły po strzałach z rzutów karnych. - Choć wynik na to nie wskazuje, był to naprawdę trudny mecz. Przestrzegałem swoich piłkarzy, że jeśli chcemy zdobyć trzy punkty muszą zagrać bardzo dobrze. Spisali się świetnie, ale mieliśmy też trochę szczęścia - powiedział Mancini.

W tabeli "The Citizens" mają pięć punktów przewagi nad Manchesterem United. "Czerwone Diabły" skromnie 1:0 pokonały na wyjeździe beniaminka - Swansea City. Bramkę w 11. minucie zdobył Meksykanin Javier Hernandez. - Najbardziej cieszy mnie to, że nie straciliśmy bramki. Nasza obrona była ostatnio krytykowana, ale tym razem praktycznie nie pozwoliliśmy Swansea na stworzenie dogodnej okazji do strzelenia gola. Nawet przez moment nie zanosiło się na to, byśmy mieli przegrać ten mecz - podsumował trener ManU Alex Ferguson.

Lepiej niż zwykle zagrała także obrona Arsenalu Londyn. Stojący między słupkami bramki "Kanonierów" Wojciech Szczęsny nie miał zbyt wiele pracy, a po dwóch golach Holendra Robina van Persiego jego zespół wygrał na wyjeździe z Norwich City 2:1. Londyńczycy, którzy zaliczyli fatalny start w Premier League, dzięki ostatniej serii zwycięstw tracą już tylko trzy punkty do trzeciego miejsca, zajmowanego przez Newcastle United.

zew, PAP

Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj