Wydarzenia rozegrały się w jesienią w Łodzi. 27-latek przyszedł do mieszkania konkubiny, z którą rozstał się tydzień wcześniej; mają wspólnie 2,5-letnie dziecko. Kobieta nie życzyła sobie jednak jego wizyt, bo mężczyzna - jak zeznawali w śledztwie podejrzani - miał ją bić i źle traktować.
Mężczyzna zamówił przez telefon taksówkę, ale gdy wychodził z bramy, miał zostać zaatakowany przez brata konkubiny, 19-letniego Stefana B., i trzech innych mężczyzn; jeden z nich uderzył go. Potem 27-latek został siłą wciągnięty do auta, którym sprawcy wywieźli go do lasu. Tam zmusili go, by rozebrał się do naga, później bili go pięściami i kopali po całym ciele. Kazali mu też biec kilkaset metrów nago przed samochodem. W końcu uwolnili go i kazali uciekać.
27-latek poprosił napotkane w lesie osoby o wezwanie taksówki, jednak kierowca, gdy zobaczył pobitego i nagiego mężczyznę, nie zatrzymał się i odjechał. W końcu mężczyzna doszedł do przystanku i wsiadł nagi do autobusu MPK. Kierowca wezwał straż miejską. Strażnicy wraz z pobitym mężczyzną wrócili na ulicę, z której został uprowadzony; tam pokrzywdzony rozpoznał samochód, którym był więziony.
Zatrzymano trzech mężczyzn, którzy w konsekwencji zostali oskarżeni o uprowadzenie i pobicie. W poniedziałek stanęli przed łódzkim sądem. Nadal poszukiwany jest czwarty sprawca zdarzenia.
zew, PAP