Pirat na ulicach Gdańska. Łapie kobiety za piersi i pośladki

Pirat na ulicach Gdańska. Łapie kobiety za piersi i pośladki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pirat na ulicach Gdańska. Łapie kobiety za piersi i pośladki (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
"Czerwony Korsarz", pirat którego można spotkać na głównych ulicach Gdańska, nachalnie zaczepia przechodniów, opowiada wulgarne dowcipy, łapie kobiety za piersi i pośladki. Straż miejska bezskutecznie szuka go po ulicach Gdańska - podaje "Gazeta Wyborcza".
Dwa lata temu, po śmierci poprzedniego oficjalnego gdańskiego pirata Andrzeja Sulewskiego, który grał tę rolę przez 20 lat, miasto zorganizowało casting na nowego oficjalnego pirata - został nim Krzysztof Kucharski. Po ulicach Gdańska chodzi także drugi nieoficjalny pirat - "Czerwony Korsarz".

- Wielokrotnie widziałam, jak "pirat" na ulicy łapał kobiety za biusty i pośladki, to jawny przykład molestowania i napastowania - mówiła Ania Urbańczyk, działaczka na rzecz praw człowieka i trenerka równościowa. Opowiadała także, że pirat domaga się od przechodniów pieniędzy za fotografie. Jak mówiła podczas jednej z imprez krzyczał, że kodeks piracki nakazuje mu gwałcić. Mierzył także do ludzi z atrapy pistoletu.

"Nikomu krzywdy nie zrobiłem"

W ocenie "Czerwonego Kosarza" jego zachowanie nie podoba się tylko części gdańszczan. - Opowiadam o mordach czy gwałtach, bo taka jest konwencja, nikomu przecież krzywdy nie zrobiłem. Turyści odbierają mnie pozytywnie, rozmawiam z nimi w trzech językach - angielskim, rosyjskim i japońskim - mówił. - Jasne, że mogę popełniać błędy, ale czuję się ofiarą nagonki medialnej na mój temat. Tym bardziej to przykre, że walczyłem o wolne media, brałem udział w strajkach w 1980 roku w Stoczni Gdańskiej, IPN przyznał mi status poszkodowanego - dodał.

Straż miejska w ciągu ostatnich dwóch lat przyjęła dziesięć zgłoszeń związanych z zachowaniem gdańskiego pirata. Do tej pory skierowano w jego sprawie jeden wniosek do sądu, gdyż mężczyzna odmówił przyjęcia mandatu. Inne zgłoszenia nie zostały potwierdzone, gdyż patrol straży miejskiej szukał pirata, ale nie udawało się go znaleźć.

Konkurs na oficjalnego pirata

- Żeby ukrócić jego działalność, zorganizowaliśmy konkurs na oficjalnego gdańskiego pirata - powiedziała Emilia Salach, kierownik biura prasowego w Urzędzie Miasta w Gdańsku. - Nie przyniosło to rezultatów, bo wobec nowego pirata mężczyzna zaczął zachowywać się wulgarnie i obraźliwie. Wiem, że prezydent rozmawiał z nim również osobiście, to też nic nie dało. Sama byłam świadkiem, jak wkładał młodym kobietom rękę za dekolt, zareagowały na to śmiechem i uciekły - dodała.

ja, "Gazeta Wyborcza"