Najbardziej ucierpiała sieć w Korei Południowej, gdzie z internetu korzysta trzy czwarte gospodarstw domowych i bardzo rozpowszechnione są nowoczesne łącza o dużej przepustowości. Ułatwiało to rozprzestrzenianie się robaka. Dlatego też straty są tam największe. Mimo że w weekend wiele firm nie pracowało, towarzystwa ubezpieczeniowe szukują się do wypłaty kilkuset tysięcy dolarów odszkodowań.
Do zablokowania sieci doszło też w Japonii. W obawie przed robakiem Chiny zawiesiły połączenia internetowe z zagranicą. W Indiach zakłócona była praca serwerów.
Atak, który dotknął przede wszystkim sieć azjatycką, dał się we znaki także Amerykanom. W Stanach Zjednoczonych zdarzało się, że bankomaty nie chciały wydawać pieniędzy, a sieci komputerowe wielkich korporacji odmawiały posłuszeństwa.
W poniedziałek informatycy zdołali opanować sytuację i we wtorek azjatycki i amerykański internet działa już prawie normalnie. "Robak należy już do przeszłości" - ocenił Tom Ohlsson z amerykańskiej firmy Matrix NetSystems INC., monitorującej światową sieć połączeń.
Sam winowajca SQL Slammer pozostaje nadal nieco tajemniczy. Nie wiadomo, kto go wymyślił, skąd pochodzi autor tego programu, ani dlaczego zaatakował azjatycki internet.
em, pap