Dramat na Broad Peak. "Zabrakło braterstwa liny"

Dramat na Broad Peak. "Zabrakło braterstwa liny"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Broad Peak (fot.Kogo)
Anna Czerwińska, jedna z najbardziej utytułowanych kobiet w polskim himalaizmie w rozmowie z "Gazetą Wyborczą” ocenia, że podczas zejścia polskiej ekspedycji z Broad Peak zabrakło "braterstwa liny”.
- Nie chciałabym działać na wyprawach, podczas których ludzie nie dbają o siebie. Część uroku gór polega na tym, że robi się coś razem. Są słabości, niedociągnięcia, wszystko dociera się na bieżąco. Nikt nie zakłada, że osłabnie na 8 tys. m, ale... Czasem wystarczy słowo, poklepanie po ramieniu, wpięcie w poręczówki i słabnący odnajduje siłę, by iść. Często ratujemy tak życie – podkreśla Czerwińska.

Pytana, czy sugeruje że wspinacze z Broad Peak Polacy powinni byli schodzić razem mówi, że nie, ponieważ nie można iść tak wolno, żeby we dwójkę umrzeć. Himalaistka wyjaśnia, że jeśli jeden z uczestników wyprawy nie ma już siły, to trzeba spróbować mu pomóc. "Ciągnąć za uprząż, kopać po tyłku, zmusić go, by szedł. Powinni dbać o siebie”. W jej opinii, najszybszy Adam Bielecki powinien dopilnować przynajmniej Artura Małka, który dotarł do obozu cztery godziny po nim.- Nie rozumiem takiego wspinania -  podkreśla Czerwińska.

Gazeta Wyborcza, ml