Radny z Gliwic zapłacił mandat. Wyszedł z aresztu

Radny z Gliwic zapłacił mandat. Wyszedł z aresztu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Radny z Gliwic zapłacił mandat. Wyszedł z aresztu (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Gliwicki radny, który miał spędzić jeden dzień w areszcie, na miejscu dowiedział się o niezapłaconym mandacie z 2012 r. Gdyby nie zapłacił zaległości, spędziłby za kratkami dwie doby więcej.
Marek Waniewski postanowił odbyć karę za przejazd rowerem przez tunel dla pieszych pod przejazdem kolejowym. W ten sposób chciał nagłośnić sprawę braku ścieżek rowerowych oraz przepełnienia aresztów i więzień. Kwota grzywny, jaką miałby zapłacić wynosiła 30 zł. Radny nie odbierał korespondencji sądowej. Nie zauważył, że w 2012 r. otrzymał inny mandat, wobec którego sąd zarządził dwa dni aresztu. O tej karze dowiedział się na miejscu odsiadki. Postanowił się z niej wykupić i zapłacić mandat w wysokości 100 zł.

Decyzję o przedłużeniu aresztu o 2 dni sąd podjął 25 listopada. Zdaniem Waniewskiego, wezwanie do zapłaty przyszło do aresztu, a nie na jego prywatny adres. - Myślę, że sędzia wykazał się dużym poczuciem humoru - powiedział radny. - Wiem tylko tyle, co było napisane w piśmie. Sądzę, że był to jakiś mandat wsadzony za wycieraczkę, o którym nie pamiętam - dodał Waniewski.

Jak poinformował rzecznik gliwickiej policji, kpt. Mariusz Grabowski, koszty jednodniowego utrzymania aresztowanego wynoszą 60-70 zł, a więc dwukrotnie więcej, niż nałożona na radnego kara.

rk, tvn24.pl