Pacjencie, lecz się sam

Pacjencie, lecz się sam

Dodano:   /  Zmieniono: 
W sporze między lekarzami a Narodowym Funduszem Zdrowia zapomniano o pacjentach. Sporej rzeszy spośród nich od przyszłego roku grozi całkowity brak opieki zdrowotnej lub "opieka zastępcza".
Prezes NFZ Krzysztof Panas zapewnia, że pacjenci nie muszą się martwić o opiekę zdrowotną. Jednocześnie zapowiada, że nie będzie rozmawiał z lekarzami, którzy nie złożyli ofert. Oświadczył, że w tych województwach, z których wpłynęło za mało ofert od lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, fundusz zabezpieczy świadczenia z  tego zakresu, korzystając z możliwości placówek, które oferty złożyły.

Zaznaczył, że jest to "wstępna koncepcja" rozwiązania problemu podstawowej opieki zdrowotnej. "Będziemy proponowali zmianę lekarza i przejście do lekarza, który złożył ofertę" -powiedział.

Przeniesienie podstawowej opieki zdrowotnej do  poradni w szpitalu jest jednym z możliwych wariantów. Są też możliwości zorganizowania takiej opieki w innych świadczących przez całą dobę zakładach opieki zdrowotnej czy domach pomocy społecznej oraz "przejęcie" pacjentów przez lekarzy, którzy złożyli oferty. Zapowiedział, że fundusz nie będzie pokrywał kosztów świadczeń w placówkach, z którymi nie ma umowy.

Prezes nie odpowiedział na pytanie, w jaki sposób wymienione przez niego podmioty mają zebrać w krótkim czasie pacjentów, czyli zebrać deklaracje od ubezpieczonych, że właśnie u tego lekarza chcą się leczyć. Takie deklaracje są ustawowym wymogiem zawarcia kontraktu przez fundusz w dziedzinie podstawowej opieki zdrowotnej. Nie wiadomo też, jak w krótkim czasie mają one zebrać odpowiednią liczbę personelu. Panas zasugerował, że lekarz, który nie złożył oferty, mógłby przejść "ze swoją listą" do tego świadczeniodawcy, który do konkursu przystąpił.

Prezes NFZ i minister zdrowia Leszek Sikorski spotkali się w  poniedziałek po południu z premierem Leszkiem Millerem. Premier wyraził zadowolenie z informacji uzyskanej od Panasa, iż wszyscy pacjenci będą w 2004 r. mieli zapewnioną opiekę w szpitalach, uzdrowiskach i u specjalistów.

Panas poinformował, że we wtorek zostaną otwarte oferty i okaże się, czy konkursu nie będzie trzeba unieważnić, czy będą prowadzone negocjacje, czy rokowania.

W niedzielę NFZ poinformował, że w skali kraju wpłynęło o 22 proc. ofert mniej na podstawową opiekę zdrowotną niż w tym roku, przy czym w niektórych województwach niedobór ofert z tego zakresu jest bardzo duży (podlaskie - niecałe 28 proc., opolskie - 45 proc.). Według niedzielnych informacji na Podkarpaciu wpłynęło nieco ponad 70 proc. ofert z podstawowej opieki zdrowotnej.

Tymczasem w poniedziałek jeden z sygnatariuszy Podkarpackiego Porozumienia Lekarzy POZ, należącego do Porozumienia Zielonogórskiego, Mariusz Małecki poinformował, że 80 proc. świadczeniodawców z Podkarpacia nie złożyło ofert na  przyszłoroczne świadczenia w podstawowej opiece zdrowotnej. Pod ich opieką znajduje się obecnie ponad połowa pacjentów z regionu.

Według Małeckiego do konkursu na przyszłoroczne świadczenia zdrowotne nie przystąpiły całe powiaty, m.in. tarnobrzeski z  Tarnobrzegiem, stalowowolski, niżański, leżajski, mielecki, strzyżowski i brzozowski. Z kilku innych powiatów, np. z  przemyskiego i Przemyśla, łańcuckiego, kolbuszowskiego, jarosławskiego i Rzeszowa, oferty złożyło tylko kilku świadczeniodawców. "Teraz piłka jest po stronie funduszu. Może jeszcze podpisać z nami umowy na podstawie rokowań" - powiedział.

Rzeczniczka podkarpackiego NFZ Liliana Leniart poinformowała, że  nie będzie problemów z zapewnieniem pacjentom opieki lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, ponieważ publiczne ZOZ-y w  większości złożyły oferty. "Pacjenci nie zostaną pozbawieni opieki. Jednak wielu będzie musiało zmienić lekarza na takiego, który przystąpił do konkursu" - powiedziała.

Natomiast w przypadku opieki całonocnej, przeciwko której protestowali lekarze z Porozumienia, fundusz jest gotowy w drodze rokowań podpisać stosowne umowy z pogotowiem i szpitalami. Według rzeczniczki jest wiele chętnych placówek medycznych, które przejmą tę opiekę.

W porównaniu z deklaracjami składanymi w niedzielę inne są też informacje o ofertach złożonych w oddziale świętokrzyskim. W  poniedziałek jego rzecznik Dariusz Ryń poinformował, że wszystkie szpitale i około połowa placówek podstawowej opieki zdrowotnej w  Świętokrzyskiem przystąpi do konkursu na świadczenia zdrowotne w  2004 roku. W niedzielę NFZ podał, że w oddziale świętokrzyskim wpłynęło 75,5 proc. liczby ofert tegorocznych od szpitali i 65 proc. na podstawową opiekę zdrowotną.

Według Rynia, z oznaczeń naklejonych na kopertach z konkursowymi materiałami wynika, że wśród 904 autorów ofert jest m.in. 148 placówek POZ (nie złożyło swoich propozycji 82), 34 jednostki lecznictwa szpitalnego, 230 oferentów ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, 108 placówek rehabilitacji i 311 gabinetów stomatologicznych.

Podczas wtorkowego spotkania zarządu funduszu z dyrektorami oddziałów wojewódzkich NFZ ma zapaść decyzja, jakie działania podjąć w związku z nieprzystąpieniem do konkursu części placówek POZ.

Mniejsza liczba ofert na leczenie w podstawowej opiece zdrowotnej wynika z bojkotu konkursu, przeprowadzonego przez lekarzy z ośmiu województw zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim. Uznali oni, że warunki proponowane przez fundusz są nie do przyjęcia, m.in. ze  względu na obowiązek świadczenia całodobowej opieki oraz możliwość oddzielnego kontraktowania świadczeń przez pielęgniarki i położne.

Prezes Panas twierdzi, ze zapewnienie opieki medycznej w tych województwach, w których wpłynęło bardzo mało ofert na podstawową opiekę zdrowotną, będzie trudne, choć nie niemożliwe. Trudności - jak twierdzi - wynikają m.in. z konstrukcji ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia.

Fundusz może też zgodnie z ustawą zawrzeć umowy w trybie rokowań. Może, ale nie musi, zaprosić na nie lekarzy, którzy ofert nie złożyli (do rokowań zaprasza Fundusz). Taka możliwość przewidziana jest w sytuacji, kiedy konkurs został unieważniony, ale jego warunki pozostają takie same jak w konkursie ofert, lub - "zachodzi pilna potrzeba zawarcia umowy o udzielanie świadczeń zdrowotnych, której wcześniej nie można było przewidzieć", albo też - jest tylko jeden oferent mogący udzielać świadczeń zdrowotnych z danego zakresu.

Na razie konkurs na świadczenia z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej nie został unieważniony, z danych o liczbie ofert wynika, że napłynęło ich więcej niż jedna. Mógłby więc skorzystać z drugiej możliwości ("zachodzi pilna potrzeba zawarcia umowy o udzielanie świadczeń zdrowotnych, której wcześniej nie można było przewidzieć"). Według wiceprzewodniczącego Sejmowej Komisji Zdrowia Władysława Szkopa (SLD) skorzystanie z  tego przepisu może być jednak jego "nadinterpretacją", chociaż pewnie możliwą do obrony.

"Ustawodawca, zamieszczając ten przepis, miał na myśli możliwość wprowadzenia finansowania w trakcie roku jakiejś nowej procedury medycznej, która nie była dostępna, kiedy przeprowadzano konkurs" -  powiedział. Jego zdaniem obecna sytuacja kolejny raz pokazuje, że  ustawę należy "uelastycznić".

Według byłego dyrektora jednej z kas (nie chce ujawnić nazwiska) zawarcie umów z podmiotami innymi niż te, które do tej pory świadczyły usługi podstawowej opieki zdrowotnej, będzie niedoskonałą protezą. "Nikt nie zastąpi z dnia na dzień lekarza, który zna już swoich pacjentów i był blisko nich" - uważa rozmówca. Dlatego, jego zdaniem, Fundusz powinien podjąć rozmowy z "buntownikami".

Problem z zapewnieniem podstawowej opieki zdrowotnej dla  ubezpieczonych to nie tylko zmartwienie NFZ. "Zaspokajanie potrzeb zbiorowych wspólnoty należy do zadań własnych gminy" - stanowi ustawa o samorządzie gminnym. W szczególności zaś - precyzuje ustawa - dotyczy to m.in. ochrony zdrowia. "Promocja i ochrona zdrowia" to także zadanie powiatu.

"W takiej sytuacji, w jakiej znalazły się województwa zachodnie czy południowe, musiałbym uruchomić placówki zamiejscowe. Lekarze pracujący w pogotowiu i w szpitalach musieliby świadczyć usługi z  podstawowej opieki zdrowotnej" - powiedział Mieczysław Łuczak, starosta powiatu wieluńskiego w województwie łódzkim.

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł skrytykował w poniedziałek postępowanie władz Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie kontraktowania świadczeń na rok 2004.

W oświadczeniu pisze, że Narodowy Fundusz Zdrowia "wykorzystuje swoją pozycję monopolisty i sytuację placówek zdrowia, które zagrożone widmem likwidacji są przymuszane do skrajnie niekorzystnych warunków kontraktowania".

"Sprzeciw tych, którzy w proteście wobec tych warunków nie  przystąpili do konkursu ofert, Naczelna Rada Lekarska odbiera jako przejaw odpowiedzialności za jakość opieki zdrowotnej, która przecież kosztuje" - napisał prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Za nieodpowiedzialną uznał zapowiedź prezesa NFZ przeniesienia podstawowej opieki zdrowotnej do poradni w szpitalach wobec niedostatku ofert ze strony lekarzy pierwszego kontaktu. "Grozi to zniszczeniem sieci małych, w większości niepublicznych, placówek podstawowej opieki zdrowotnej" - napisał. W imieniu Naczelnej Rady Lekarskiej zaapelował do władz o interwencję i wyższe nakłady finansowe na opiekę zdrowotną.

em, pap