W klasyfikacji PŚ Kolasińska-Marczułajtis awansowała z 11. na 5. miejsce.
"To zwycięstwo jest jak dotychczas moim największym sukcesem w karierze. Cenię je nawet wyżej niż czwarte miejsce w igrzyskach w Salt Lake City. Cieszę się jeszcze z innego powodu - w finale pokonałam Francuzkę Julie Pomagalski, z którą pechowo przegrałam w półfinale igrzysk. Teraz udał mi się rewanż" - powiedziała po zawodach.
"W finale pojechałam bardzo ryzykownie i kilka razy byłam bliska wywrotki. Na szczęście do tego nie doszło i wygrałam oba przejazdy - pierwszy minimalnie, a drugi bardziej wyraźnie. Zwycięstwo dedykuję córeczce Jagódce, która została z dziadkami w Łodzi".
"Ten sukces to w dużej części zasługa męża. Jego obecność tutaj bardzo mi pomogła, bo cały czas we mnie wierzył i wspomagał psychicznie. Poza tym przynosi mi szczęście także w sporcie - poprzednio był na moich zawodach podczas igrzysk w Salt Lake City. Teraz musi częściej ze mną jeździć" - dodała polska snowboardzistka.
Polka awansowała do finałowej szesnastki z dziewiątym czasem. W pierwszym pojedynku wyeliminowała liderkę Pucharu Świata, Szwajcarkę Danielę Meuli, a w rywalizacji o awans do czołowej czwórki wygrała ze Szwedką Sarą Fischer. W półfinale Kolasińska- Marczułajtis pokonała Francuzkę Isabelle Blanc.
Kolasińska-Marczułajtis wystartuje teraz w zawodach PŚ we Francji (10-11 stycznia)
Słabiej poszło pozostałym reprezentantom Polski. Klubowa koleżanka zwyciężczyni Małgorzata Kukucz uplasowała się na 23. pozycji, a w gronie mężczyzn Łukasz Hoły, także z AZS AWF Kraków Zakopane, sklasyfikowany został na 35. miejscu.
em, pap