Małysz się wycofuje

Małysz się wycofuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Adam Małysz nie wystąpi w dwóch ostatnich konkursach Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku i  Bischofshofen - zdecydowali trenerzy kadry Heinz Kuttin i Łukasz Kruczek.
"Decyzję tę poparł m.in. były trener reprezentacji, a obecnie kurator Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner" -  poinformował rzecznik prasowy PZN Grzegorz Mikuła.

W pierwszym konkursie w Oberstdorfie Adam Małysz zajął 13. miejsce, a w następnym w Garmisch-Partenkirchen 21. Z takich występów w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni nie mógł był zadowolony ani sam zawodnik, ani trenerzy kadry, a także i kibice.

"Stało się jasne, że dalsze starty Adama w turnieju nie mają sensu, bo tylko pogłębiałyby frustrację - przyznał Łukasz Kruczek, asystent Heinza Kuttina. - Nadszedł czas na podjęcie męskiej decyzji".

Trzykrotny mistrz świata wraca w poniedziałek do kraju. Będzie trenować i testować wprowadzone zmiany w sprzęcie - nowym modelu obuwia i nieco zmodyfikowanych nartach. Wszystko po to, aby  odnaleźć formę dającą nadzieje na udany występ w igrzyskach olimpijskich w Turynie, które rozpoczną się za niespełna 40 dni.

"Postanowiliśmy zmienić coś w sprzęcie Adama. Może to - w  połączeniu ze spokojnymi treningami na małym obiekcie - pozwoli odnaleźć błysk w jego skokach" - powiedział Łukasz Kruczek, który także wraca do kraju wraz z Marcinem Bachledą po jego dwóch słabych występach w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen.

W następnych zawodach w Innsbrucku i Bischofshofen Małysza i  Bachledę zastąpią Rafał Śliż i Stefan Hula. Bachleda będzie trenował w tym czasie z kadrą B szykując się do startu w Pucharze Kontynentalnym w Planicy.

"Do 6 stycznia Małysz skupi się na zajęciach kondycyjnych, po  czym ma w planach treningi na skoczni. Będzie także sprawdzać nowy sprzęt. 11 stycznia wraz z reprezentacją wyjedzie do Kulm na  mistrzostwa świata w lotach" - poinformował Mikuła.

Uzasadniając decyzję o wycofaniu z dalszych konkursów Adama Małysza, Heinz Kuttin podkreślił, że musi on teraz spokojnie potrenować, nastroić się pozytywnie i odzyskać wiarę w siebie. "Widać, że prędkość Adama na progu ciągle spada, odległości są coraz krótsze. Kiedy popełni jakiś błąd, strata się podwaja. Próbujemy znaleźć przyczynę, ale na razie nie wpadliśmy na trop" -  uważa trener reprezentacji.

Adam Małysz w rozmowie z dziennikarzami po niedzielnym konkursie w Garmisch-Partenkirchen potwierdził, że psychicznie czuje się coraz gorzej. "Nie ma co się oszukiwać, nie jestem w formie. Oglądam swoje skoki i staram się znaleźć to coś, czego brakuje, by  osiągać większe odległości. Na razie ani ja, ani trener nie możemy znaleźć przyczyny".

Decyzję Małysza i jego szkoleniowców chwali Jan Szturc, pierwszy trener Adama Małysza, a prywatnie jego wujek. "Jeżeli miałby pogłębiać się ten kryzys, a obiekty w Innsbrucku i Bischofshofen są bardzo trudnymi, myślę, że mogłoby to spowodować jeszcze większy kryzys u Adama. Decyzja o wycofaniu jest jak najbardziej słuszna" - powiedział Szturc.

Jego zdaniem Małysz wciąż popełnia błąd w dojeździe. Jego pozycja jest niestabilna. "W każdym skoku Adam ma inną pozycję dojazdową i  widać to przy odległościach. Jest duży rozrzut. Potrafi skoczyć w  miarę poprawnie technicznie, ale nie może już tego powtórzyć. Od  przestawienia pozycji dojazdowej po zawodach Pucharu Świata w  Engelbergu minęło za mało czasu by ją utrwalić. Były pojedyncze skoki dobre, ale nie ma powtarzalności" - podkreślił.

Zdaniem Szturca, "Adamowi potrzebny jest spokój od  wszystkich, by mógł ćwiczyć w dobrych warunkach na małych skoczniach, czy to w Zakopanym, Szczyrku, w Wiśle, czy też zagranicą".

em, pap