Platforma na skraju załamania nerwowego

Platforma na skraju załamania nerwowego

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta)
Wcześniejsze wybory, nowe otwarcie czy rekonstrukcja rządu – PO szuka pomysłu na odzyskanie politycznej inicjatywy. Zamiast spójnej strategii w obozie rządzącym widać jednak same nerwowe ruchy, które jeszcze powiększają panujący tam chaos.
W najbliższym otoczeniu premier Ewy Kopacz trwają gorączkowe poszukiwania sposobu na zatrzymanie rozpędzonej machiny wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Według informacji „Wprost” jednym ze scenariuszy omawianych w ścisłym gronie było przyspieszenie wyborów parlamentarnych – tak żeby odbyły się na początku września. Wcześniejszy termin byłby dla Platformy niebezpieczny, bo jej wyborcy odpoczywaliby na wakacjach. – Na zarządzie wyszedł z taką koncepcją Bogdan Borusewicz. Uważał, że dzięki skróceniu kadencji Platforma przestanie tracić poparcie w sondażach – mówi nasz informator.

Gdyby poważnie myśleć o takim wariancie, w grę wchodzą dwa rozwiązania: dymisja rządu lub samorozwiązanie Sejmu. Ten drugi wariant byłby wygodniejszy, bo oznaczałby wspólną decyzję koalicji i opozycji. Jednak Jarosław Kaczyński nie pozwoli Platformie na ucieczkę do przodu. Niewielki skutek odniosłyby wtedy oskarżenia wobec Kaczyńskiego o wstrzymywanie rozwiązania kryzysu politycznego, bo dla kampanii ważniejsze będzie prezentowanie w Sejmie projektów ustaw, które zapowiedział Andrzej Duda.

Tego rząd obawia się najbardziej. Platforma wie, że projektów firmowanych przez prezydenta Andrzeja Dudę nie da się po prostu odrzucić czy zamrozić. PO będzie musiała wdać się w zabójcze dla niej spory, czemu z przyjemnością będzie przyglądało się PiS. Kaczyński będzie mógł oskarżać PO, że blokuje oczekiwane zmiany, które popiera ponad połowa Polaków. Jeden z polityków PO mówi „Wprost”: – Oni nas po prostu zasypią projektami ustaw. Nie odeprzemy tego.

W grę wchodzi więc tylko dymisja rządu. Czy PO odważy się na śmiały manewr i wymusi przyspieszenie wyborów? Jeden ze współpracowników premier Kopacz zapewnia, że taki pomysł nie będzie realizowany. Inni rozmówcy mówią, że nadal jest rozważany. Wskazują, że przyspieszenie wyborów to być może jedyna realna strategia, żeby wybory nie skończyły się katastrofą. Dobrze uargumentowana dymisja rządu, jeżeli nie rozbije, to na pewno pomiesza szyki Prawa i Sprawiedliwości. Plan Kaczyńskiego, żeby kampanię wyborczą prowadzić w Sejmie, spali na panewce. Projekty Andrzeja Dudy zostaną przyblokowane. Platforma będzie mogła narzucić nową narrację, z obrony przejść do ataku. Będzie mówić, że po przegranych wyborach prezydenckich chce jak najszybciej oddać się pod osąd wyborców.

Wybory we wrześniu uderzyłyby także w przygotowywane nowe projekty polityczne. Mniej czasu na organizację komitetów wyborczych mieliby Paweł Kukiz i Ryszard Petru. Rozwiązany zostałby także problem referendum, które ma rozstrzygnąć m.in. o przyszłości jednomandatowych okręgów wyborczych. To głosowanie odbyłoby się razem z przyspieszonymi wyborami.

W końcu kontrolowana dymisja rządu Ewy Kopacz konsolidowałaby samą Platformę Obywatelską. Według naszych rozmówców wzmocni pozycję Ewy Kopacz, która w sytuacji nadzwyczajnej zyska większy wpływ na partię. Jednak propozycja została skrytykowana zarówno przez premier Kopacz, jak i przez Grzegorza Schetynę. – Gdybyśmy skrócili kadencję Sejmu, to bylibyśmy w kompletnej rozsypce przed wyborami – mówi polityk PO. Jego zdaniem taka ucieczka do przodu dałaby sygnał wyborcom, że boimy się wyborczego starcia.

O tym, jak ryzykowny to scenariusz, świadczy choćby rok 2007. W chwili ogłaszania wcześniejszych wyborów PiS zdecydowanie prowadziło w sondażach, ale ostatecznie przegrało i musiało oddać władzę.

Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który dostępny jest w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay