- W kraju zagrożonej wolności przechodził przez nikogo nie niepokojony ulicami miasta. W rzeczywistości nie okazał się tak ogromny, jak go zapowiadali organizatorzy pomimo znacznych nakładów na reklamę. Na każdym kroku w Warszawie były billboardy – mówił Horała. Ze słowami polityka nie zgodził się Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej, który stwierdził, że nie było żadnego billboardu.
- Nie jestem specjalistą od marketingu, ale bardzo duże plakaty były. Mam nadzieję, że George Soros wam troszeczkę dorzucił i nie popłynęliście w kosztach – odpowiedział Horała, po czym zaczął wymieniać w jaki sposób za rządów koalicji PO-PSL była łamana wolność Obywatelska, w tym tzw. „akcję widelec”.
Marcin Kierwiński zgodził się, że każde z wymienionych zdarzeń powinno być osądzone indywidualnie. Następnie wskazał, że w marszu wzięło udział ponad 100 tysięcy osób, gdyż Prawi i Sprawiedliwość łamie konstytucję. W odpowiedzi na działania wymienione przez Horałę, przypomniał, że „osoby, które pokojowo demonstrowały przed Sejmem w nocy 16 grudnia są nachodzone przez policje”. – Może o tym chcecie porozmawiać? – pytał.
Relację z marszu Platformy Obywatelskiej można przeczytać we Wprost.pl.
Czytaj też:
Marsz Wolności w Warszawie. „Kaczyński tę wojnę przegra”