Skrzydłowska-Kalukin: Błaszczak przekroczył granice

Skrzydłowska-Kalukin: Błaszczak przekroczył granice

Mariusz Błaszczak
Mariusz Błaszczak Źródło:Newspix.pl / PAWEL WISNIEWSKI
Kiedy ważny minister i ważny polityk nazywa osoby LGBT sodomitami można to uznać za przekroczenie nieprzekraczalnych granic. Oprócz wszystkich oczywistych została tu jednak przekroczona jeszcze jedna – granica obciachu.

– W Poznaniu kolejna parada sodomitów, którzy próbują narzucić swoją interpretację praw i obowiązków na innych (składania oryginalna – red.) – wypowiedział się publicznie minister obrony Mariusz Błaszczak na temat parady równości w Poznaniu. Na miejskich tramwajach zawisły tęczowe flagi, jednak szybko zostały zdjęte. – Ważne było to, że motorniczy tramwajów nie zgodzili się na to, żeby ich tramwaje były z flagami homoseksualistów – mówił.

Brzmi porażająco. Ważny polityk, szef strategicznego resortu, jeden z najbardziej wpływowych ludzi w państwie przekroczył linię nieprzekraczalną. Nazwał osoby LGBT sodomitami, pochwalił niechęć wobec nich. A skoro przekroczył tę granicę i nic się nie stało, to znaczy, że wolno. Zaczekajmy chwilę, aż o „sodomitach” powie niezawodna w takich sytuacjach posłanka Pawłowicz, za nią inny medialny chojrak, może jeszcze jakiś swawolny publicysta i słowo zacznie się przyjmować. Osłucha się, a oburzenie nim zacznie nużyć. I wykona dobrą robotę w narodzie, jak kiedyś pasożyty uchodźców. Homofobia rozkwitnie, jak rozkwitł lęk przed uchodźcami.

W tej sytuacji zrozumiałe jest oburzenie słowami ministra środowisk LGBT i innych zainteresowanych równouprawnieniem tej społeczności w Polsce. Jednak oprócz granicy przyzwoitości i kultury minister, który jawnie dyskryminuje część obywateli przekroczył właśnie jeszcze jedną. Jest to granica obciachu.

Słowa swoje minister wypowiedział w Telewizji Trwam. Komentując imponującą postawę poznańskich motorniczych dodał: – To świadczy, że w narodzie polskim jest pewność tego, że to wszystko, co jest skonstruowane po Bożemu, to jest normalne. A jeżeli ktoś próbuje nam narzucić coś, co normalne nie jest, wtedy spotyka się z oporem.

Brawo, panie ministrze! Ojciec Rydzyk lepiej by tego nie ujął. „Po bożemu”, „normalne”... pewnie wyobrażał pan sobie, jak widzowie telewizji Trwam zgromadzeni przed telewizorami kiwają w domach z uznaniem głowami, jak powtarzają sobie zadowoleni pańskie celne słowa. A już ci sodomici trafiają w sam środek zabobonnego wyobrażenia o gejach i lesbijkach. Ciekawe, czy minister myśli, że to wyobrażenie wśród widzów telewizji Trwam jest właśnie takie i dlatego użył tak wulgarnego określenia.

Te słowa to obciach z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że minister RP je wypowiedział. Przyniósł wstyd państwu, któremu służy w Polsce i za granicą. Po drugie z powodu tak jawnego lizusostwa wobec zdefiniowanego przez siebie profilu widzów, a może i wobec założyciela telewizji, w której występował. To przebija nawet słynne wystąpienie Beaty Kępy na urodzinach Radia Maryja.

I byłoby to bardzo śmieszne, gdyby nie to, że jest jednak porażające.

Czytaj też:
Wypowiedź Błaszczaka o „sodomitach” nie przeszła bez echa. Pisze o tym „The Washington Post”

Źródło: WPROST.pl