Syn prof. Bartoszewskiego o internowaniu ojca w stanie wojennym. „Bał się, że wywiozą go na Wschód”

Syn prof. Bartoszewskiego o internowaniu ojca w stanie wojennym. „Bał się, że wywiozą go na Wschód”

Prof. Władysław Bartoszewski
Prof. Władysław Bartoszewski Źródło:Newspix.pl / ULLSTEIN BILD
W niedzielę 13 grudnia przypada 39. rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Wśród najważniejszych osób internowanych 13 grudnia 1981 r. przez ekipę gen. Wojciecha Jaruzelskiego, znalazł się Władysław Bartoszewski. Członek NSZZ „Solidarność”, jeden z sygnatariuszy listu z 1980 r. wzywającego władze komunistyczne do dialogu z robotnikami, po wprowadzeniu stanu wojennego trafił do aresztu śledczego na warszawskiej Białołęce, a później do ośrodka internowania w Jaworzu koło Drawska. Wydarzenia sprzed 39 lat i walkę o uwolnienie ojca wspomina we „Wprost” poseł Władysław Teofil Bartoszewski. Opowiada też, co zaważyło o uwolnieniu ojca.

– Grudzień 1980 r. zastał mnie w Wielkiej Brytanii. Kilka miesięcy wcześniej wyjechałem na studia do Cambridge – mówi Bartoszewski. Informacja o zatrzymaniu ojca, Władysława Bartoszewskiego, dotarła jednak do syna błyskawicznie.

– O wszystkim informowało Radio Wolna Europa, które później odegrało jeszcze rolę w walce o uwolnienie taty – opowiada poseł Bartoszewski.

Dodaje, że początkowe godziny, a nawet dni po zatrzymaniu, zapamiętał jednak jako wielką dezinformację. Pierwsze doniesienia mówiły o bardzo brutalnej formie internowania Władysława Bartoszewskiego, z wyłamywaniem drzwi warszawskiego mieszkania włącznie. – Później okazało się to na szczęście nieprawdą, ale były też inne, jeszcze bardziej drastyczne pogłoski. Mówiono o śmierci późniejszego premiera Tadeusza Mazowieckiego. O tym, że Mazowiecki nie żyje, byli przekonani nawet jego koledzy, którzy trafili do ośrodka w Jaworzu. Na szczęście to też okazało się nieprawdą – podkreśla nasz rozmówca.

Źródło: Wprost