Powodem spotkania władz PO z parlamentarzystami partii były trawiące ugrupowanie problemy. Przypomnijmy, że od chwili głosowania nad Funduszem Odbudowy i konfliktu z Lewicą, Platforma nie ma dobrej passy. Ponad 50 działaczy wystosowało list, w którym nawoływali oni do zmian w partii, z ugrupowania wyrzucono dwóch krytyków: Ireneusza Rasia i Pawła Zalewskiego, a partyjną legitymacją sama rzuciła Róża Thun. Problemy piętrzą się również w lokalnych strukturach – we wtorek o swoim odejściu z PO poinformował szef kieleckich struktur PO i były wiceprezydent miasta Arkadiusz Kubiec.
Oliwy do ognia dolewa fakt, że Platforma zaliczyła znaczący zjazd sondażowy, a Rafał Trzaskowski uaktywnił się w terenie, co dla wielu oznacza szukanie swojego miejsca w polityce poza PO. Jak podkreśla Onet, podczas niemal sześciogodzinnego spotkania padło więc wiele trudnych pytań. Jednak wbrew oczekiwaniom krytyków partii, Borys Budka miał nie wspomnieć o możliwości rezygnacji z funkcji szefa PO. Nikt także nie zażądał od niego dymisji.
Podczas spotkania tłumaczyć musiał się także Trzaskowski
Onet, powołując się na rozmówców z wewnątrz partii, informuje, że podczas spotkania głos miało zabrać ok. stu osób, Były to w większości głosy pełne żalu, frustracji i uwag do zarządzania partią. Pojawiły się także głosy o nadmiernym przekazywaniu do mediów wewnętrznych spraw partii i publicznym praniu brudów przez niektórych polityków.
Tłumaczyć musiał się nie tylko Borys Budka, ale i Rafał Trzaskowski – czytamy. Politycy pytali go, czy swoimi aktywnościami stara się zbudować ruch w kontrze do PO. Trzaskowski zapewnił jednak, że nigdzie się nie wybiera i zamierza dalej działać w ramach PO.
Czytaj też:
Kryzys w Platformie. Hanna Gronkiewicz-Waltz daje Budce miesiąc i dzieli się ciekawą radą