Przypomnijmy: w ubiegły poniedziałek, 22 maja, doszło do ataku na rosyjskie miasto Biełgorod, które znajduje się w odległości ok. 40 km granicy z Ukrainą.
Kto przyznał się do ataku na Biełgorod?
Zaatakowano m.in. budynki Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji oraz departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Te sensacyjne doniesienia potwierdzają zdjęcia i filmy zamieszczane w mediach społecznościowych.
Do ataku na Biełgorod przyznali się członkowie Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego oraz Legionu Wolność Rosji. To złożone z Rosjan – jeńców, dezerterów czy ochotników – jednostki wojskowe, które walczą po stronie Ukrainy.
Jak wyjaśnili, ich celem jest utworzenie „strefy „strefy zdemilitaryzowanej” w graniczącej z Ukrainą części Rosji, a w dalszej perspektywie „wyzwolenie całej Rosji spod dyktatury Putina i położenie kresu zbrodniczej wojnie”.
Miedwiediew: Wytępić jak szczury
Atak na Biełgorod doprowadził do furii Dmitrija Miedwiediewa, prezydenta Rosji w latach 2008-2012, a obecnie wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
Miedwiediew jest zagorzałym zwolennikiem napaści na Ukrainę i słynie z wyjątkowo agresywnych wpisów w mediach społecznościowych. W swoim stylu wezwał, aby nie okazywać rosyjskim dywersantom żadnej litości.
– Te szumowiny należy wytępić jak szczury, nawet nie brać ich do niewoli – oświadczył Miedwiediew.
Miedwiediew znów straszy nuklearną zagładą
Przy okazji zagroził Ukrainie i wspierającym ją krajom Zachodu użyciem broni nuklearnej. Warto dodać, że były prezydent Rosji robi to niemalże za każdym razem, gdy ukraińska armia otrzymuje od sojuszników kolejną dostawę uzbrojenia.
– Im bardziej niszczycielską broń otrzyma Ukraina z Zachodu, tym większe ryzyko apokalipsy nuklearnej – zagroził Miedwiediew.
Czytaj też:
Niespodziewany temat rozmów Putina i Kadyrowa. „Tak, pozwoliłem jej rosnąć”Czytaj też:
Prezydent Zełenski pojawił się na froncie. Chciał świętować razem z żołnierzami