Francję trawią zamieszki. Macron opuścił szczyt w Brukseli

Francję trawią zamieszki. Macron opuścił szczyt w Brukseli

Emmanuel Macron
Emmanuel Macron Źródło:PAP
Emmanuel Macron przerwał pobyt w Brukseli, gdzie odbywa się szczyt unijnych przywódców i wrócił do Francji. Powodem są wymykające się spod kontroli zamieszki.

Macron wyjechał przedwcześnie ze szczytu w Brukseli, na którym przywódcy państw członkowskich Unii Europejskiej rozmawiali między innymi o migracji i zmniejszeniu zależności od Chin. Prezydent Francji wrócił do kraju gdzie odbywa się pilna narada rządu w sprawie przetaczającej się przez francuskie miasta fali zamieszek. Gwałtowne protesty wybuchły po tym, jak policjant zastrzelił 17-letniego Nahela, który nie zatrzymał się do kontroli drogowej.

W Nanterre miasteczku, z którego pochodził Nahel, podczas protestu pod hasłem „Zemsta za Nahela” podpalony został budynek banku. Gwałtowne protesty miały miejsce w Paryżu, Lyonie, Tuluzie, Lille i Marsylii, gdzie policja użyła przeciwko demonstrantom gazu łzawiącego.

Emmanuel Macron komentując tragiczną interwencję policji stwierdził, że oddanie strzału do nastolatka jest niewybaczalne.

Chciał strzelić w nogę?

Prawnicy policjanta który oddał strzał utrzymują, że ich klient mierzył w nogę 17-latka i chciał uniknąć pościgu ulicami Paryża. Funkcjonariusz twierdzi, że został potrącony i wówczas lufa jego broni skierowała się na klatkę piersiową nastoletniego kierowcy.

Do sytuacji doszło w we wtorek w godzinach porannych. Podczas czwartkowej konferencji prasowej prokurator z Nanterre Pascal Prache opisywał, że pościg za 17-latkiem trwał ponad 20 minut, a w tym czasie chłopak poruszający się mercedesem klasy A na polskich numerach rejestracyjnych miał kilkukrotnie złamać przepisy. Jednocześnie prokuratura uznała, że policjant zastosował nieadekwatne do sytuacji środki i postawiła mu zarzut umyślnego spowodowania śmierci człowieka.

Czytaj też:
Francja płonie. Kolejna niespokojna noc po śmierci 17-letniego Nahela
Czytaj też:
Kolejna niespokojna noc we Francji po śmierci nastolatka. Spłonął ratusz