W niewielkiej wsi na Opolszczyźnie, oddalonej o około 50 kilometrów od granicy z Czechami, w tamtejszym Kościele pod wezwaniem błogosławionej Bronisławy, 25 maja odsłonięto obraz przedstawiający jednego z najważniejszych świętych Kościoła katolickiego.
Wierni, którzy byli obecni podczas ceremonii, byli oburzeni – zauważyli bowiem, że twarz namalowanej postaci łudząco przypomina im ich księdza. „Byli w szoku” – relacjonuje serwis lokalna24.pl.
Parafianie wydali werdykt. „Niestosowne”
Oto szczegóły. Obraz był prezentem dla parafii – zamówiony został przez duchownego i namalowany przez jego przyjaciela-artystę. Gdy dzieło zostało ukończone, powieszono je zaraz za głównym ołtarzem w świątyni. Michał Archanioł to jedna z najważniejszych postaci w Biblii. Jako pierwszy – według legendy – miał sprzeciwić się upadłemu aniołowi – Szatanowi, gdy ten zbuntował się przeciwko Bogu i doprowadził do podziału w Królestwie Niebieskim.
Może dziwić jednak, dlaczego Archanioł przypomina księdza. „Wyjaśnił, że artysta wykorzystał jego twarz jako model, co dla niego samego było zaskoczeniem i wprawiło w zakłopotanie” – ustalili lokalni dziennikarze. Artystą kierowała konkretna idea – chciał on pokazać, że każdy może naśladować świętego z obrazu.
Wiernym pomysł nie przypadł do gustu. Kilka parafianek oceniło, że to zwyczajnie „niestosowne”, by wieszać takie „dzieło” w kościele. Duchowny przyznał rację i wnet ściągnął go ze ściany. Miał też na najbliższej mszy przeprosić za zamieszanie. „Podkreślił, że nie chciał wywoływać kontrowersji, a jego celem było obdarowanie parafii wyjątkowym dziełem” – pisze redakcja.
Pierwotnie obraz miał być wierną kopią znanego dzieła, autorstwa Henryka Rosena. Jego „Michał Archanioł” jest w Polsce dobrze znany – został namalowany ponad pół wieku temu w Stanach Zjednoczonych. Przyjaciel duchownego wzorował się na nim, ale zmienił istotny szczegół – rysy twarzy. „- Prezent nie został przyjęty, więc zostanie zdjęty – żartuje ksiądz” – cytuje kapłana lokalna24.pl.
Opolszczyzna. Skandal w Łąkach Kozielskich? W świecie sztuki to norma
Co ważne, praktyka, która polega na kopiowaniu obrazu, przy jednoczesnej zmianie jego niektórych elementów – na przykład wyglądu postaci – to nic nowego. Artyści na przestrzeni wieków wielokrotnie umieszczali rysy twarzy osób, które znali, a nawet malowali samych siebie, gdy tworzyli nowe obrazy lub kopie.
Przykład? – Niderlandzki malarz Rogier van der Weyden sportretował siebie jako św. Łukasza, klęczącego przed Marią i jednocześnie wykonującego szkic do obrazu – wymienia Beata Maciejewska, redaktorka dziennika „Gazeta Wyborcza”, ekspertka z zakresu historii sztuki.
Czytaj też:
Świat sztuki w szoku. Obraz sprzedany za kwotę, która zwala z nógCzytaj też:
Proboszcz ostrzegł wiernych przed wyborami. Grozi ekskomuniką
