Powstanie Warszawskie, które wybuchło 1 sierpnia 1944 roku było największym zrywem podczas II wojny światowej i fenomenem na skalę europejską. Nie tylko dla mieszkańców stolicy, ale dla wszystkich Polaków, stało się ono symbolem ogromnej odwagi i patriotyzmu.
Powstańcy nie mieli do dyspozycji czołgów czy ciężkiego uzbrojenia. Mimo tego, przez 63 dni heroicznie bronili swojego miasta przed hitlerowskim okupantem. Początkowo do walk stanęło około 25 tys. osób, z czego zaledwie 10 proc. było uzbrojone.
Powstanie Warszawskie oczami dzieci
Dramatyczne wydarzenia z 1944 roku odcisnęły ogromne piętno na dzieciach. Patrzenie na śmierć najbliższych, a także odgłosy walk oraz bombardowań przez ponad dwa miesiące były codziennością dla kilkulatków.
– Byłem wtedy na klatce schodowej, z której oglądałem pożar mojego mieszkania. Nagle, niespodziewanie, nade mną rozległo się przeraźliwe wycie syreny pikującego sztukasa, a za chwilę gwizd bomby, którą na nas zrzucił. Ta minuta była najdłuższą w moim życiu, a siła, z jaką przywarłem do kamiennych schodów – imponująca. Ktoś jednak nad nami czuwał, bo bomba nie wybuchła – brzmi fragment wspomnień 11-letniego Augustyna Dobieckiego.
Od pierwszych lat życia dzieci doświadczały na własnej skórze, czym jest okrucieństwo. Wiele z nich musiało się oswoić z utratą bliskich.
– Na moich oczach giną rozrywani przez pociski koledzy, których znałam wprawdzie od niedawna, ale tak blisko. Przyjaźnie nasze, utrwalane wspólną wolą zwycięstwa, przerywa nagle śmierć. Każde z nas czeka, kiedy przyjdzie jego kolej – opowiadała Lidia Markiewicz-Ziental, ps. »Lidka«, która w czasie Powstania miała zaledwie 14 lat.
– A przecież jesteśmy wszyscy tak bardzo młodzi, chcemy żyć. Jednak gdy przychodzi rozkaz, nie ma dyskusji ani wahania. Jesteśmy żołnierzami – dodawała
Powstanie Warszawskie. Tak dzieci radziły sobie z wojenną rzeczywistością
Niektóre dzieci zostały sierotami po tym, jak ich rodzice zginęli z rąk bezwzględnych niemieckich okupantów. Dla części oznaczało to konieczność przejęcia w tak młodym wieku obowiązków opiekuńczych – jeśli np. mieli młodsze rodzeństwo.
Oddziały powstańcze stały się dla sporej części wojennych sierot rodzajem rodziny zastępczej, w której szukano namiastki prawdziwego domu. Agnieszka Cubała, autorka książki „Warszawskie dzieci'44” przytoczyła relację chłopca, którego znano pod pseudonimem »Tor« lub »Torba«. Nie był on przypadkowy – nastolatek nigdy nie rozstawał się ze swoją torbą.
Gdy zapytano go, co aż tak cennego się w niej znajduje, tłumaczył, że były to pamiątki, które zostały mu po rodzinie: lalka młodszej siostry, różaniec matki oraz fotografia ojca. – Nie mam już nikogo a teraz mam was – mówił chłopiec o swoim oddziale.
Kilkuletnie dzieci często nie miały pojęcia, co tak naprawdę dzieje się wokół nich. Dla maluchów wojna była pojęciem zupełnie abstrakcyjnym, nie rozumiały dlaczego ich codzienność tak bardzo się zmieniła, dlaczego nagle muszą opuszczać swoje domy.
Aby nieco pomóc w dostosowaniu się do nowych warunków życia, przygotowano specjalne broszurki dla najmłodszych, w których prostym językiem tłumaczono, co oznaczają dźwięki czy obrazy, które rozgrywają się na ich oczach. Autorką tego typu biuletynów była m.in. Maria Kownacka.
Czy dzieci walczyły w Powstaniu Warszawskim?
Wokół udziału dzieci w Powstaniu Warszawskim narosło wiele mitów. Swoisty hymn zrywu „Warszawskie dzieci pójdziemy w bój” czy znajdujący się na Podwalu pomnik Małego Powstańca utrwaliły stereotypy o udziale najmłodszych w bezpośrednich walkach.
Warto pamiętać, że ci najmłodsi nie mieli dostępu do broni. Autor powstańczej piosenki Stanisław Ryszard Dobrowolski ps. »Goliard« tłumaczył, że tworząc utwór, nie miał literalnie na myśli dzieci.
To jednak nie oznacza, że dzieci był zupełnie wyłączone z powstańczych działań. Niektórzy pomagali w inny sposób. Starsi chłopcy byli niekiedy przyjmowani do oddziałów, aby pomagać w roznoszeniu żywności czy amunicji. Niektórym powierzano rolę łączników lub listonoszy.
Nie można zapomnieć, że w trakcie Powstania Warszawskiego działały trzy grupy szkolonych dzieci i nastolatków, którzy pomagali Powstańcom. W ramach Szarych Szeregów organizowali się „Zawiszacy”, którzy zorganizowali m.in. akcję Harcerska Poczta Polowa, dzięki której dostarczane były wojskowe informacje.
8-latka bohaterką Powstania Warszawskiego
Dzieci w wieku 12-14 lat ryzykowały życie, ponieważ jeśli Niemcy przyłapaliby ich z informacjami wojskowymi, niemal na pewno równałoby się to wyrokowi śmierci. Do dwóch kolejnych formacji – „Bojowych Szkół” oraz „Grup Szturmowych” należeli nieco starsi nastolatkowie.
Dowódcy podkreślali, że chociaż zadania, które powierzano najmłodszym, wiązały się z pewnym ryzykiem, to siedzenie w schronach także nie było gwarancją bezpieczeństwa.
Z drugiej strony, komendant Szarych Szeregów wprost podkreślał, że „nie ma zgody na mobilizowanie na Godzinę »W« najmłodszych harcerzy, ponieważ muszą oni mieć zapewnione bezpieczeństwo”.
Mówiąc o najmłodszych uczestnikach Powstania Warszawskiego nie można nie wspomnieć o 8-letniej Różyczce Goździewskiej. Bohaterska dziewczynka pomagała w opiece nad rannymi powstańcami, którzy trafiali do szpitala polowego przy ulicy Moniuszki.
– Róża była zawsze bardzo uparta. Koniecznie chciała pomagać w szpitalu. Podawała rannym wodę, odganiała muchy, które były prawdziwą plagą i przywoływała uśmiech na twarzach – wspominała Jadwiga Obretenny, która również była sanitariuszką podczas Powstania Warszawskiego.
Powstanie Warszawskie a głód
W trakcie Powstania Warszawskiego dzieci niejednokrotnie doświadczały także głodu. Jan Kobuszewski wspominał na łamach „Zwierciadła”, że początkowo powstańczy zryw wiązał się z ogromną euforią, która szybko zmieniła swoje oblicze m.in. dlatego, że cywile mieli ogromne problemy z dostępem do wody czy pożywienia.
– Mieliśmy skromne zapasy: trochę cukru i kaszy. Ojciec przyniósł jęczmień, mieliło się go w młynku do kawy. Był też mały zapas oleju. W Pruszkowie w wielkim kotle gotowano dla dzieci zupę jarzynową – woda, parę kartofli, liście kapusty. Dla mnie to była najsmaczniejsza zupa na świecie – wspominał po latach.
Dzieci cichymi ofiarami wojen
Warszawa za swoją walkę o wolność zapłaciła ogromną cenę. I nie chodzi tutaj tylko o zniszczone miasta czy brak osiągnięcia polityczno-wojskowego celu. Przeżycia tamtych dramatycznych dni pozostały z dziećmi na lata. Szczególnie, że były to czasy, kiedy psychologia nie była na tak rozwiniętym poziomie, jaki mamy obecnie.
Część powstańców przyznawała, że wojenne doświadczenia pozostały z nimi na zawsze i zmagali się z trudnościami nawet w dorosłym życiu. Niektórzy bali się zejść do piwnicy, inni mieli ogromne problemy z nawiązywaniem relacji.
Relacje najmłodszych z czasów Powstania czyta się tym trudniej, że przez nasz świat przetaczają się kolejne wojny – w Ukrainie, na Bliskim Wschodzie, a ich cichymi ofiarami pozostają kolejne pokolenia dzieci.
Czytaj też:
Przeżyła Powstanie Warszawskie, dziś wspomina: „Pierwszy raz bez zgody mamusi wyszłam z domu”Czytaj też:
Ppłk Baranowski: Nie zapominajmy o ludności cywilnej Powstania Warszawskiego
