Jeszcze nigdy zaprzysiężenie nowej głowy państwa nie budziło tyle emocji, co po tegorocznych wyborach prezydenckich. Od 1 czerwca czyli od drugiej tury wyborów na scenie politycznej trwają przepychanki dotyczące rzekomych nieprawidłowości w wyborach i rzekomego nieustalonego wyniku wyborczego. Pojawiają się żądania ponownego przeliczenia wszystkich głosów.
Oliwy do ognia dolewa obóz Koalicji Obywatelskiej, bo to jego prominentny poseł, Roman Giertych, przekonywał, że wynik wyborczy został „skręcony”. A sytuacji nie poprawiał fakt, iż premier Donald Tusk raz uznawał werdykt wyborczy, innym razem go kwestionował, po to, by za chwilę znowu go uznać.
Ciągle też nie wiadomo, czy Platforma, niezadowolona z werdyktu Polaków, zechce zbojkotować zaprzysiężenie Karola Nawrockiego, czy też jej posłowie i senatorowie stawią się w środę 6 sierpnia w Sejmie na posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego.
Dlatego prawica, której kandydat wygrał wybory prezydenckie, szykuje się do zaprzysiężenia, jak do ostatniego etapu walki o prezydenturę.
Orszak powyborczy
– Na zaprzysiężeniu będą gigantyczne tłumy – przekonuje nas poseł PiS.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
