Kaczyński: Małgosia odejdzie razem ze mną

Kaczyński: Małgosia odejdzie razem ze mną

Dodano:   /  Zmieniono: 
Małgorzata Bochenek, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta zaprzecza, jakoby miała uprzywilejowaną pozycję w kancelarii. Podkreśla jednak, że prezydent ceni jej osobę. Kiedy była szefowa prezydenckiej kancelarii Elżbieta Jakubiak chciała usunąć ją ze stanowiska, Kaczyński miał powiedzieć: "Małgosia odejdzie razem ze mną".
Bochenek odniosła się do wypowiedzi byłego szefa prezydenckiej kancelarii Piotra Kownackiego, który w weekendowym wywiadzie z "Rzeczpospolitą" stwierdził m.in. że musiał odejść bo "w sytuacjach konfliktowych prezydent zawsze bierze stronę minister Bochenek". - To wyraz frustracji byłego ministra, a może próba samousprawiedliwiania się... Zadziwia mnie też rola, którą zaczął mi przypisywać - twierdzi Bochenek.

"Ja tylko zbieram informacje"

Prezydencka minister podkreśla, że nie ma szczególnej pozycji w Kancelarii Prezydenta. Do prezydenta udaje się tylko wtedy, gdy ten poprosi ją o rozmowę. Opisując swoje kompetencje Bochenek stwierdziła, że zajmuje się zbieraniem i przekazywaniem prezydentowi informacji, "w tym również pochodzących od służb specjalnych". Bochenek dodała jednak, że jeśli przedstawiciele ABW albo AW odmawiają jej udzielenia pewnych informacji nie wywiera na nich żadnego nacisku. - Natomiast prezydent ma prawo żądać wszystkich informacji - podkreśliła. Zaprzeczyła również jakoby była pierwszą osobą z którą codziennie rozmawia prezydent. - Pierwszy jest przeważnie szef gabinetu Maciej Łopiński.

"Jakubiak mnie nie lubiła"

Mówiąc o swojej pozycji w Kancelarii Prezydenta Bochenek stwierdza, że "nigdy nie miała jakiegoś szczególnego dostępu do ucha prezydenta". Zaprzecza również doniesieniom mediów jakoby informowała Kaczyńskiego o wszelkich negatywnych materiałach prasowych jakie ukazują się na jego temat. Konflikt z Elżbietą Jakubiak, który doprowadził do dymisji tej ostatniej tłumaczy krótko - "minister Jakubiak mnie nie lubiła". Przyznaje również, że kiedy Jakubiak chciała doprowadzić do jej dymisji prezydent zareagował mówiąc: "Małgosia odejdzie razem ze mną".

"Rzeczpospolita", arb