"Tak łatwo sie nie damy!" - czyli uniwersytet trzeciego wieku

"Tak łatwo sie nie damy!" - czyli uniwersytet trzeciego wieku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Uniwersytet Trzeciego Wieku (fot. Wikipedia) 
Uniwersytety Trzeciego Wieku mogą niedługo zaistnieć jako odrębna gałąź edukacji. Zainteresowanie nimi rośnie każdego roku gwałtowniej, a  ludzie starsi coraz chętniej zgłaszają się na kursy kształcenia ustawicznego. Dlaczego ten trend rozwija się tak intensywnie a my wciąż tak mało o tym wiemy?
Uniwersytety trzeciego wieku powstały po to, aby ludzie, którzy na starość mają więcej czasu i chęci do nauki niż za młodu mogli się rozwijać, poszerzać horyzonty i spotykać z innymi którym również nie uśmiecha się wkładanie ich do teczki z napisem "wyeksploatowani". W końcu raz w tygodniu można się wybrać na uczelnię, porozmawiać z kolegami i koleżankami z roku, a przy okazji pokazać młodszym że zawsze warto w siebie inwestować i jeśli się chce, można nauczyć się niemieckiego w wieku siedemdziesięciu paru lat. Ideą takich uniwersytetów jest nie tylko "ćwiczenie umysłu dla podtrzymania ogólnej sprawności organizmu", ale również (a może przede wszystkim?) aktualizowanie wiedzy ludzi starszych i zapoznawanie ich z nowościami z dziedziny, o której do tej pory słyszeli tylko od wnuków. Seniorzy dowiadują się więc co to są iPody, iPhony i różnego rodzaju inne "I", które są oczywistością dla młodych, a jednak nie są znane bliżej ludziom starszym. Powody takiej niewiedzy są oczywiście rożne: czasem wstyd jest się przyznać przed własnym dzieckiem, że potrzebuje się pomocy, a czasem pojawia się strach przed tym, że coś może przerosnąć możliwości poznawcze starszego człowieka. Od niedawna emerytowana pielęgniarka biorąca udział w wykładach z psychologii na uniwersytecie trzeciego wieku zauważa, że: "na normalnych studiach byłaby skrępowana wśród młodzieży, a tu nie musi się nikogo wstydzić".

Pierwszy Uniwersytet dla seniorów powstał we Francji w 1973 roku i wyznaczył ramy tzw. modelu francuskiego, który charakteryzował się wysokim poziomem działalności dydaktycznej i naukowo-badawczej a także ścisłą współpracą ze strony klasycznych uczelni wyższych. Model drugi, brytyjski, opierał się z kolei na samokształceniu i samopomocy ze strony innych seniorów, bez wsparcia uczelni. Tego typu instytuty ułatwiały ludziom starszym adaptację wśród coraz młodszego społeczeństwa, spełniały rolę socjalizacyjną i rozwojową a także skutecznie wypełniały czas.

Dzisiejsze Uniwersytety służą nie tylko rozwojowi umysłowemu, ale także psychicznemu i fizycznemu. Na uczelniach trzeciego wieku powstają sekcje sportowe, prowadzone są tam zajęcia rehabilitacyjne, koła malarskie i plastyczne, terapie zajęciowe, salony poetyckie, zajęcia z zakresu tai chi itp. a przede wszystkim wykłady z takich dziedzin jak psychologia, medycyna, historia i sztuka. Wielu młodszych studentów pozazdrościłoby tak sprawnej organizacji i możliwości dydaktycznych, jakie oferują te placówki seniorom. No i, co może budzić jeszcze większą zazdrość młodych studentów, na uczelniach trzeciego wieku nie ma sesji egzaminacyjnej…

To, jakie trzeba spełniać kryteria, aby dostać się na uniwersytet trzeciego wieku zależy od konkretnej uczelni. Na przykład w Płocku płeć, wykształcenie i na dobrą sprawę wiek nie grają roli. Wystarczy złożyć podanie, W Łodzi, żeby dostać się na taką uczelnię trzeba:  „przeczytać Statut, Kodeks Słuchacza i Przewodnik dla nowicjuszy, wypełnić ankietę dla nowo wstępujących i złożyć ją wraz ze zdjęciem do legitymacji w Biurze, a potem zaczekać na decyzję Zarządu". A jeśli odpowiedź Zarządu będzie pozytywna, trzeba dopełnić tylko formalności i można zacząć uczęszczać na wykłady, seminaria, zajęcia sportowe i lektoraty.

Większość słuchaczy na takich Uniwersytetach stanowią kobiety, najczęściej będące byłymi nauczycielkami. Wykształcenie wyższe nie jest tu wymagane – by zostać słuchaczem wystarczy legitymować się świadcetwem dojrzałości. Wykłady odbywają się zazwyczaj dwa razy w tygodniu, ale jeśli ktoś zapisuje się dodatkowo na jakieś lektoraty albo inne zajęcia ponadprogramowe, na uczelni musi pojawiać się odpowiednio częściej. Tego typu uniwersytety są w Polsce finansowane z wpływów pochodzących z czesnego, pozyskują też pieniądze od prywatnych sponsorów, albo od urzędu miasta, w którym znajduje się uczelnia. Nie są to sumy wykraczające poza możliwości kogoś posiadającego przeciętną emeryturę (w Płocku na przykład jest to ok. 80 zł za rok).

Uczęszczanie na taki uniwersytet zapewnia słuchaczowi przede wszystkim przynależność do określonego środowiska, poczucie tożsamości i pogodzenie się z przemijaniem przy założeniu, że "tak łatwo się nie damy!"- jak trafnie określiła to Irena, słuchaczka wykładów psychologii na UTW w Krakowie. To podejście przekłada się na frekwencje na wykładach, seminariach i konferencjach. Regularnym studentom często nie chce się często wstawać na pierwsze wykłady, iść na ostatnie ćwiczenia albo pojawić się na zajęciach z WF. Takich problemów nie mają emeryci, którzy mając ustabilizowaną sytuację rodzinną, finansową i społeczną chodzą na takie zajęcia z własnej woli. Trudno stwierdzić, czy każdym z nich kieruje chęć "zapobiegania marginalizacji ludzi starszych", czy zwyczajna chęć rozwoju i uczestniczenia w świecie aktywnie i bez kompleksów. Niezależnie jednak od tego czemu mają służyć zajęcia warto dbać i szanować takie inicjatywy, bo być może i my obudzimy się za 50 lat chcąc nauczyć się na przykład hiszpańskiego i nie będziemy mieli gdzie tego zrobić bez narażenia się na półuśmieszki ze strony młodych, pięknych i zarozumiałych studentów.


Anna Baranowska