Spada tempo wzrostu gospodarczego w regionie

Spada tempo wzrostu gospodarczego w regionie

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Ożywienie gospodarcze, jakie już od osiemnastu miesięcy widać w Azji (poza Japonią), pomogło wydobyć się z recesji także wielu krajom innych regionów świata.
Ten gwałtowny rozwój państw azjatyckich jest jednak zjawiskiem krótkotrwałym. W niemal wszystkich gospodarkach Azji jest on zbyt szybki, by można było liczyć na utrzymanie obecnego tempa w dłuższej perspektywie. W regionie już widać oznaki spowolnienia. Liczone w skali rocznej eksport i produkcja przemysłowa gwałtownie spadają w porównaniu z rekordowymi wartościami odnotowanymi kilka miesięcy temu. Fundamenty azjatyckich gospodarek są mocne, ale na osiągane tu wyniki zaczyna wpływać gwałtowne spowolnienie widoczne w innych częściach świata. Ponadto na rynkach azjatyckich rosną spekulacyjne bańki.

Po gwałtownym spadku odnotowywanym od końca 2008 r. tempo realnego wzrostu PKB w państwach azjatyckich w kolejnych miesiącach malało. W 2009 r. wyniosło zaledwie 4,9 proc., czyli najmniej od 2001 r., kiedy to pękła bańka „dotcomowa". W bieżącym roku miało jednak miejsce znaczne ożywienie. Zdaniem analityków z ośrodka Economist Intelligence Unit średnie tempo wzrostu gospodarczego wyniesie w tym roku w Azji 8,2 proc. Będzie niższe niż w 2007 r., kiedy odnotowano 9,3 proc., ale wynik i tak imponuje na tle słabej globalnej gospodarki wydobywającej się z najgłębszej recesji od zakończenia II wojny światowej.

Warto dodać, że chociaż w tym ożywieniu niezmiernie ważną rolę odegrały Chiny, to sytuacja poprawiła się w wielu państwach Azji. Chińska gospodarka nie będzie nawet najszybciej rosnącą w regionie. W Singapurze tempo wzrostu wyniesie zapewne 13 proc., w Chinach natomiast 10,2 proc. Tajwan odnotuje 9 proc. wzrostu, a Indie 8,8 proc. Aż w 11 spośród 17 największych gospodarek Azji tegoroczne tempo wzrostu będzie co najmniej sześcioprocentowe.

Niemniej zwalnia cały region. Na razie tylko cztery państwa Chiny, Indonezja, Singapur i Korea Południowa) przedstawiły dane realnym tempie wzrostu PKB w trzecim kwartale. Świadczą one tym, że wzrost – liczony rok do roku – hamuje. W Chinach spadł 10,3 proc. w drugim kwartale do 9,6 proc., w Indonezji zmalał nieznacznie, gdyż z 6,2 proc. do 5,8 proc., w Singapurze spadł z 18,8 proc. do 10,3 proc., a w Korei Południowej z 7,2 proc. do 4,5 proc.

Dane dotyczące poszczególnych miesięcy świadczą jednak tym, że także w pozostałych państwach regionu dochodzi do powolnienia. Na Tajwanie tempo wzrostu produkcji przemysłowej spadło z 47,8 proc. w pierwszym kwartale do zaledwie 11,4 proc. we wrześniu. W Malezji ten sam wskaźnik zmalał z 11,1 proc. pierwszym kwartale do 3,9 proc. w sierpniu. Ponadto w całym regionie wolniej rośnie eksport. Tempo wzrostu eksportu towarów handlowych z Tajwanu (wyrażonego w dolarach USA) spadło z 53,4 proc. w pierwszym kwartale do 27,2 proc. w trzecim kwartale. tym samym okresie w Korei Południowej ten wskaźnik zmalał 35,8 proc. do 23,7 proc. w ujęciu r/r.

Bez zaskoczenia

Azjatyckie spowolnienie nie powinno budzić niepotrzebnych obaw. Wynika ono w dużym stopniu z powrotu do stabilniejszego tempa zrostu po gwałtownym odbiciu od dna po globalnym kryzysie z lat 008-2009. Powodem wolniejszego tempa wzrostu jest także odbudowywanie zapasów (w większości państw ten proces jest już prawie kończony). Analitycy Economist Intelligence Unit przewidują, że średnie tempo wzrostu gospodarczego w Azji w przyszłym roku spadnie o 6,7 proc., a w latach 2012-2015 wyniesie średnio 6,5-7 proc.

Wzrost na poziomie 6,5-7 proc. to znacznie mniej niż imponujące wyniki, jakie wiele państw azjatyckich odnotowało przed kryzysem finansowym. W latach 2004-2007 realny roczny wzrost PKB wyniósł średnio 8,1 proc. rocznie. Wtedy jednak ogromny eksport państw azjatyckich był możliwy dzięki wielkiemu zapotrzebowaniu pozostałych regionów świata. Dziś trudno sobie wyobrazić trwały powrót tak gwałtownego rozwoju gospodarczego w Azji. Zapotrzebowanie na towary importowane z tej części świata w innych regionach zapewne jeszcze co najmniej przez kilka lat będzie mniejsze, tym bardziej gdy rządy zaostrzą politykę fiskalną, aby ograniczyć wzrost deficytów budżetowych.

Osiągnięcie wzrostu rzędu 6,5-7 proc. i tak będzie znaczące, szczególnie w porównaniu z nieciekawymi perspektywami wielu państw rozwiniętych. Są dwa powody, dla których można oczekiwać, że w utrzymaniu tak wysokiego tempa wzrostu nie przeszkodzą Azji złe prognozy la gospodarki światowej. Po pierwsze, azjatyckie gospodarki nadal mają mocne podstawy. Zadłużenie (tak publiczne, jak i prywatne) est niewielkie, inflacja utrzymuje się w bezpiecznych przedziałach w przeciwieństwie do państw rozwiniętych, gdzie nadal należy się obawiać deflacji), a większość azjatyckich sektorów bankowych nie cierpi z powodu problemów wywołanych przez „dziadowskie" kredyty a rynku amerykańskim ani przez papiery dłużne gwarantowane rzez rządy państw z obrzeży strefy euro.

Po drugie, niezależnie od sytuacji na innych rynkach w najbliższych latach to Chiny będą napędzać rozwój gospodarczy państw azjatyckich. Wprawdzie Stany Zjednoczone pozostają najważniejszym rynkiem zbytu produktów wytwarzanych w całej Azji, ale z najnowszych badań Europejskiego Banku Centralnego wynika, że z Filipin, Korei Południowej i Tajwanu więcej produktów trafia obecnie do Chin niż do USA.

Trzy zagrożenia regionalne

Choć ogólnie perspektywy rozwoju państw azjatyckich są bardzo dobre, to jednak mogą się pojawić trzy zasadnicze zagrożenia. Po pierwsze, najbliższa przyszłość gospodarki światowej jest niepewna i nie można wykluczyć kolejnego globalnego spowolnienia. Azja dowiodła wprawdzie, że potrafi się mocno odbić po globalnym krachu, ale trzeba pamiętać, jak trudna była sytuacja w tym regionie we wczesnej fazie kryzysu pod koniec 2008 r. i na początku 2009 r., gdy na skutek znacznie mniejszego zapotrzebowania na całym świecie gwałtownie spadł import z państw tego kontynentu. Jeśli dojdzie do ponownego globalnego spowolnienia, najdotkliwiej odczują to te państwa, których systemy gospodarcze są najbardziej otwarte i najbardziej nastawione na eksport, czyli Hongkong, Singapur, Malezja i Tajwan. Powtórzyłaby się więc wtedy sytuacja z lat 2008-2009. Lepiej będzie w państwach większych i bardziej nastawionych na zaspokajanie popytu wewnętrznego, takich jak Indie, Chiny i Indonezja.

Po drugie, zaniepokojenie może budzić przyszłość Chin. Wprawdzie analitycy Economist Intelligence Unit ogólnie uważają, że jeśli chodzi o ten kraj, to są powody do optymizmu, ale nierównowaga w wielu dziedzinach chińskiej gospodarki może doprowadzić do gwałtownej korekty w którymś momencie w latach 2011-2015. Problemami grozi przede wszystkim olbrzymie przeinwestowanie i bańka rosnąca na rynku nieruchomości. Ponieważ chińska gospodarka staje się coraz potężniejszym motorem wzrostu gospodarczego, gwałtowne spowolnienie w Chinach poważnie wpłynęłoby na wyniki pozostałych państw regionu, szczególnie dotyczy to eksporterów surowców, na przykład Australii.

Trzecim zagrożeniem są rozdmuchiwane przez liberalną politykę monetarną bańki spekulacyjne na azjatyckich giełdach i rynkach nieruchomości. Politycy azjatyccy obawiają się też, że powrót do monetarnego poluzowania ilościowego w USA spowoduje napływ tzw. gorącego pieniądza do Azji. Zwiększenie ilości krótkoterminowego kapitału negatywnie wpłynie na sytuację rynków azjatyckich. Ponowny wzrost cen aktywów można przypisać poprawie nastrojów zagranicznych inwestorów, którzy na tych rynkach działają, ale na dłuższą metę bańki spekulacyjne zawsze szkodzą wzrostowi.

Nadal na prowadzeniu

Mimo wolniejszego tempa wzrostu i poważnych zagrożeń Azja nadal osiąga najlepsze wyniki w gospodarce światowej. Jeśli potwierdzą się prognozy Economist Intelligence Unit i do końca 2015 r. średnie tempo rozwoju państw azjatyckich wyniesie 6,5-7 proc. rocznie, to region ten nadal będzie znacznie wyprzedzał wschodzące rynki Ameryki Łacińskiej, Europy Środkowej i Wschodniej oraz Bliskiego Wschodu, gdzie w latach 2011-2015 roczny realny wzrost PKB wyniesie 4-5 proc. Ponieważ w USA, UE i Japonii co najmniej przez kilka lat wzrost pozostanie niewielki, znaczenie państw azjatyckich w gospodarce światowej jeszcze wzrośnie.