Miller: piloci Tu-154M nie chcieli lądować w Smoleńsku

Miller: piloci Tu-154M nie chcieli lądować w Smoleńsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jerzy Miller (fot. FORUM) 
Piloci Tu-154M nie chcieli wylądować w Smoleńsku, byli przekonani po rozmowie z pilotami Jaka-40, że tam nie wylądują. A dlaczego zeszli poniżej stu metrów? Nie wiem. I to będzie pewnie największy dylemat: czy podpisać ten raport bez rozeznania, dlaczego zeszli poniżej 100 m? - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller stojący na czele państwowej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej.
Zdaniem ministra "mgła nie była jedyną przyczyną wypadku". - Było ich kilkadziesiąt, ułożyły się w długi ciąg zaniedbań - przekonuje Miller. I dodaje, że raport polskiej komisji ma doprowadzić do wyeliminowania wszystkich przyczyn katastrofy leżących po polskiej stronie. - Dlatego wyników badań komisji będziemy słuchać w ciszy. Bo są przykre - ostrzega Miller.

Minister podkreśla, że przyczyny katastrofy leżą również po stronie rosyjskiej, a "raport MAK nie jest pełny". - Rosjanie pominęli rolę kontrolerów, a każde niedopowiedzenie obniża bezpieczeństwo, naraża przyszłych pilotów i pasażerów. Jeśli więc ktoś podchodzi do tego badania z poczuciem fałszywego patriotyzmu, by udowodnić za wszelką cenę, że jesteśmy bez skazy - działa na naszą szkodę - zauważa. Dodaje jednak, że Rosjanie od początku "wykazywali dużo zrozumienia dla naszego położenia". - Nikt nie chciał nikogo przechytrzyć, co nie znaczy, że chciał być do końca szczery - zaznacza minister. Miller zauważa również, że dzięki rozmowie Donalda Tuska i Władimira Putina Polsce udało się uzyskać kopie nagrań z czarnych skrzynek, na których była zarejestrowana część rozmów pilotów z wieżą. - Dlatego w ogóle nie wierzę w żadne teorie spiskowe. Żadne prawo ich do tego nie zmuszało, ten gest świadczy, że rozumieli naszą trudną sytuację - podkreśla.

Miller zaznacza również, że ma nadzieję, iż po ukazaniu się polskiego raportu będziemy "mówili o całej złożoności obrazu", a nie o odpowiedzialności poszczególnych osób za katastrofę. - Ja wierzę w dojrzałość polskiego społeczeństwa. Do błędów trzeba się przyznać. Wyciągnąć wnioski i dalej budować - podsumowuje.

"Gazeta Wyborcza", arb