Prezydent Starachowic przyznał się do korupcji

Prezydent Starachowic przyznał się do korupcji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent się przyznał (fot. cba.pl) 
Podejrzany o korupcję prezydent Starachowic Wojciech B. przyznał się do zarzutów i został zwolniony z aresztu – poinformował prok. Piotr Kosmaty z prowadzącej śledztwo w tej sprawie Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Prezydent Starachowic Wojciech B. został zatrzymany przez CBA pod  koniec sierpnia. Prokuratura zarzuciła mu, że przyjął łącznie 96 tys. zł łapówek. Zarzuty korupcyjne postawione B. mają związek z działalnością spółek komunalnych w Starachowicach w latach 2008-2010. Prezydent nie  przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Został aresztowany.

Przyznał się do wszystkiego

- Podczas przesłuchania Wojciech B. przyznał się do  wszystkich zarzutów, które mu zostały postawione, i złożył wyjaśnienia, których treści ze względu na dobro śledztwa nie ujawniamy – powiedział prok. Kosmaty. Po przesłuchaniu prokuratura zwolniła Wojciecha B. z aresztu i  zastosowała wobec niego dwa inne środki zapobiegawcze - poręczenie majątkowe w wysokości 90 tys. zł oraz zakaz opuszczania kraju.

Pod koniec października prokuratura zapowiadała, że do końca roku przeciwko Wojciechowi B. sporządzony zostanie akt oskarżenia. Według prokuratury w śledztwie pojawiły się także inne wątki, dotyczące np. przyznawania miejskich dotacji na funkcjonowanie klubu płetwonurków, prowadzonego przez osobę z rodziny prezydenta. - Nic nie stoi na  przeszkodzie, by wątki poboczne w razie potrzeby zostały wyłączone do  odrębnego postępowania – mówił wówczas prok. Kosmaty.

Pod koniec września krakowski sąd utrzymał areszt dla Wojciecha B. do  29 listopada. Uznał, że nadal istnieje obawa matactwa, a podejrzanemu grozi wysoka kara, dlatego stosowanie aresztu jest wskazane. Sąd podjął taką decyzję, mimo iż otrzymał pismo od proboszczów ze starachowickich parafii, którzy ręczyli za prezydenta.

Biznesmen się przyznał, urzędniczka nie

W śledztwie o wręczanie łapówek podejrzany jest przedsiębiorca Marian S., który przyznał się do winy i po wpłaceniu 50 tys. zł poręczenia majątkowego odzyskał wolność. Zarzuty korupcji usłyszała także Justyna B. z urzędu miejskiego w Starachowicach, która - zdaniem prokuratury -  miała pośredniczyć w przekazywaniu pieniędzy. Kobieta nie przyznała się do zarzutów, prokuratura zastosowała wobec niej dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe w wysokości 9 tys. zł.

B. jest prezydentem Starachowic drugą kadencję. Wywodzi się z PiS, ale w ubiegłorocznych wyborach kandydował z własnego komitetu Forum 2010, który oprócz listy do starachowickiej Rady Miasta wystawił też własnych kandydatów do rady powiatu. B. uzyskał największe poparcie -  ponad 64 proc. głosów - spośród wszystkich czterech prezydentów wybranych w Świętokrzyskiem. Polityk nie należy już do PiS.

Po aresztowaniu radni PO zasiadający w radzie miejskiej w  Starachowicach wystosowali do prezydenta miasta apel o rezygnację ze  stanowiska. Z kolei radni PiS chcą referendum w sprawie odwołania prezydenta. Obowiązki prezydenta Starachowic przejął wiceprezydent Sylwester Kwiecień.

zew, PAP