Śpiewał z Marią Callas. Bernard Ładysz kończy 90 lat

Śpiewał z Marią Callas. Bernard Ładysz kończy 90 lat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Obdarzony wspaniałym basem Bernard Ładysz kończy 90 lat (fot. Leszek Szymański/PAP) 
Gwiazda największych scen operowych Bernard Ładysz we wtorek 24 lipca skończy 90 lat. Ładysz śpiewał na całym świecie - od Australii, przez obie Ameryki, po Chiny. Jest jedynym polskim śpiewakiem, który śpiewał z Marią Callas.

Z okazji jubileuszu artysty realizowane będą w Polsce koncerty połączone z promocją dwupłytowego wydawnictwa, zawierającego płytę CD z ariami i pieśniami - w tym kilka największych arii basowych nagranych przez Bernarda Ładysza w 1960 roku z Orkiestrą Opery Warszawskiej pod dyrekcją Jerzego Semkowa.

- Żadna technika wokalna nie zastąpi szczerości emocji, zaangażowania w to, co się śpiewa. Ale chcę podkreślić – warunkiem koniecznym do tego, żeby naprawdę śpiewać sercem jest nienaganna technika, warsztat - mówił Ładysz w wywiadzie dla Polskiego Radia.

Artysta urodził się w Wilnie 24 lipca 1922 roku. Miał 17 lat, kiedy wybuchła II wojna światowa. Uczestniczył w "Akcji Burza" na Wileńszczyźnie. Jako sierżant Armii Krajowej Ziemi Wileńskiej został uwięziony w Kałudze w Związku Radzieckim, gdzie przebywał w latach 1944-46.

Do łagru za odmowę przysięgi na wierność Związkowi Radzieckiemu

- Gdy wybuchła wojna, wstąpiłem do Armii Krajowej. A potem do Wilna wkroczyły wojska radzieckie. W 1944 roku w Wilnie kilka tysięcy mężczyzn przeszło przeszkolenie do służby wojskowej. Mieliśmy zostać wysłani na front, odbijać Warszawę. Postawiono nam jeden warunek: musieliśmy złożyć przysięgę Związkowi Radzieckiemu. Na to się nie zgodziliśmy. Za karę wywieziono nas na Syberię, w różne miejsca. Próbowałem uciekać, ale mnie złapano. Wylądowałem w słynnym obozie pracy w Kałudze. Wysłano mnie do lasu pracy przy wyrębie drzewa. Mróz był straszliwy, głodzono nas, pracowaliśmy w nieludzkich warunkach. Bardzo wtedy podupadłem na zdrowiu - wspominał po latach Ładysz.

Debiut w zespole artystycznym Wojska Polskiego

Po wojnie drugim miastem Bernarda Ładysza stała się Warszawa. W latach 1946-48 odbył studia wokalne w Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie. Od 1946 do 1950 roku był solistą Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego, z którym występował również poza granicami kraju. W 1950 r. zaangażowany został do Opery Warszawskiej. Zadebiutował tu rolą Griemina w "Eugeniuszu Onieginie" Piotra Czajkowskiego. Najświetniejszą kreacją artysty w tym pierwszym okresie jego występów na scenie operowej była rola Mefista w "Fauście" Charlesa Gounoda, która dała mu możliwość ukazania w pełni walorów głosu, temperamentu oraz talentu scenicznego.

Świat poznał Ładysza po konkursie śpiewaczym w Vercelli

Zwrotnym momentem w karierze Bernarda Ładysza stał się konkurs śpiewaczy w Vercelli we wrześniu 1956 r. Odniósł tam triumf zdobywając I nagrodę i zyskując międzynarodową popularność. Dało mu to później możliwość występów we Włoszech z artystami tej miary co Victoria de los Angeles, Antonietta Stella, Anita Cerquetti, Tullio Serafin. W 1959 roku nagrał w Londynie "Łucję z Lammermoor" Gaetano Donizettiego wspólnie z Marią Callas pod dyrekcją Tullio Serafina.

Sukcesem artystycznym w karierze artysty była kreacja roli tytułowej w "Borysie Godunowie" Modesta Musorgskiego w Operze Warszawskiej (1960), a także w nowej inscenizacji tej opery w Teatrze Wielkim w Warszawie (1972). Występował w operach Stanisława Moniuszki i śpiewał jego pieśni. Wziął udział w nagraniach opery "Król Roger" Karola Szymanowskiego oraz opery radiowej "Usziko" Tadeusza Paciorkiewicza, w prawykonaniach "Pasji według Św. Łukasza" i "Jutrzni" oraz w prapremierze opery "Diabły z Loudun" (w roli Ojca Barre) Krzysztofa Pendereckiego.

Filmowa kariera artysty

Występował też w filmach, m.in. w "Ziemi obiecanej" w reżyserii Andrzeja Wajdy, "Znachorze" w reżyserii Jerzego Hoffamna) w musicalach, m.in. w roli Tewiego w "Skrzypku na dachu" Josepha Steina i Jerry'ego Bocka oraz na estradzie piosenkarskiej. Współpracował z Teatrem Syrena w Warszawie.

Pytany o to, co jest jego zdaniem najważniejsze w śpiewaniu artysta odpowiadał: "Wrażliwość, dusza, serce i dar od Boga: głos. A najważniejsze, to umieć to docenić".

W 2008 roku artysta został doktorem Honoris Causa Akademii Muzycznej w Warszawie. - Dzisiaj, w czasach globalizacji i przemysłowej produkcji płytkiej muzyki (...) możemy jeszcze bardziej docenić wielkość sztuki Bernarda Ładysza. Tęsknimy do jego wyjątkowych, unikalnych i wspaniałych kreacji. Stają się one niedościgłym wzorcem dla młodych adeptów sztuki wokalnej i operowej. Są ważnym elementem w edukacji artystycznej i wychowaniu młodzieży. I dlatego Akademia, doceniając szczególne zasługi dla kultury muzycznej, składa hołd Maestro Bernardowi Ładyszowi i powołuje go do grona swoich doktorów honorowych - uzasadnił rektor uczelni Uniwersytetu Fryderyka Chopina w Warszawie prof. Stanisław Moryto.

em, pap