Nie Cyryl tylko metody

Nie Cyryl tylko metody

Dodano:   /  Zmieniono: 
Vincent V. Severski 
Co to takiego naród? Naród to: ja, ty, my, wy, ona, on, oni, część zdrowa, chora, lepsza i gorsza, wierzący i ateiści, solidaruchy i komuchy, Marcin P. i jego klienci też. Naród to my wszyscy, co do jednego (sprawę zarodka - nasciturusa zostawmy na później). Dlatego, każdy kto mówi, że wypowiada się w imieniu narodu polskiego, kłamie. Każdy może mówić tylko w swoim własnym imieniu i tylko w imieniu tych, którzy wyrażą na to zgodę. Nie istnieje też nic takiego jak świadomość narodowa. Istnieje za to historia jako paranauka, bo prawdziwe w niej są tylko daty - jak ktoś mądrze powiedział - a i to nie zawsze.
Ja nie wyrażałem zgody by w moim imieniu ktoś wybaczał coś Niemcom i Rosjanom, i nie oczekuję też, że Rosjanie i Niemcy będą mnie za coś przepraszać. Ja im nic nie zrobiłem i nie przypominam sobie, żebym doznał od nich jakichś krzywd. Mojego dziadka zamordowali Litwini, a wcale nie mam do nich żalu, ani nie czuję nienawiści. Nie muszą mnie przepraszać. Jeżeli już, to niech przeproszą ci politycy, którzy do tego doprowadzili. Katyń jest dziełem polityków zwyrodnialców i NKWD, a nie Rosjan. Trzeba zrobić listę, ustalić kto jest za co winny i wtedy przepraszać jeden drugiego. Mam przepraszać za najazd Polski na Rosję w 1610 roku, a Rosjanie mają przepraszać za rzeź Pragi? Ani myślę - i sądzę, że mało który Rosjanin uzna Suworowa za zbrodniarza.

Politycy, wsparci przez dyżurnych historyków, muszą wciąż udowadniać nam, że załatwiają w imieniu „całego narodu” jakieś ważne dla nas sprawy. Przyjeżdża z wizytą Cyryl I, witany jak głowa państwa. Kręci się wokół tłum księży i polityków, media nie dają wytchnąć i dowiadujemy się, że wizyta nie ma wymiaru politycznego tylko wyłącznie ekumeniczny. A chodzi o to, żeby uczestnicy mogli mówić w „imieniu narodu”. Każdy widzi przecież, że to czysta polityka. I nie ma w tym nic złego, tylko trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Dzisiaj wszystko jest polityką.

Cyryl i Michalik wzywają narody do pojednania. Niech namawiają Kaczyńskiego i Putina do pojednania. Ja z Okudżawą, Wysockim, Bułhakowem i Achmatową nie muszę się jednać i wcale nie dlatego, że wszyscy oni nie żyją, tylko dlatego, że nigdy się z nimi nie pokłóciłem. Za zbrodnie odpowiadają zbrodniarze i polityczni współsprawcy, a nie narody. Trzeba być precyzyjnym, jeżeli już chce się mówić na ten temat.

Zgodny chór kościelno-państwowy z obu stron twierdzi, że „przesłanie wzywające” przyniesie efekty w następnym pokoleniu. Myślę, że nie przyniesie (tak jak nie przyniosły i nie przyniosą przesłania Jana Pawła II), choćby było nawet odczytywane przez całe pokolenie, na wszystkich nabożeństwach w kościołach i cerkwiach. Nie przyniesie efektów jeżeli nie zajmiemy się poważnie edukacją naszych społeczeństw. Potrzebne są pieniądze, a nie wezwania. Wtórny analfabetyzm, spadek czytelnictwa, zapaść kultury, ksenofobia, wynoszenie najgorszych cech narodowych Polaków i Rosjan do rangi cnót i cyniczne wykorzystywanie ich przez polityków - to są przeszkody w zbliżeniu między narodami, i to nie tylko tymi ze Wschodu.

Mimo wszystko cieszę się, że Cyryl I odwiedził Polskę. Wielu Polaków mogło się dowiedzieć, że jest ktoś taki jak Patriarcha Moskwy i całej Rusi, że jest życzliwy Polsce, że my jesteśmy mu życzliwi.

I to wszystko.

Zachęcamy do lektury bloga Vincenta V. Severskiego

Vincent V. Severski - ukrywający się pod pseudonimem oficer polskiego wywiadu. Przez wiele lat pracował poza granicami kraju. Pod przybraną tożsamością napisał powieść "Nielegalni".