Kryzys transmisyjny. "UEFA nie musi się liczyć z TVP"

Kryzys transmisyjny. "UEFA nie musi się liczyć z TVP"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kto chce oglądać kadrę, musi płacić (fot. PAP/Adam Warżawa) 
- Dlaczego przeciętny Kowalski nie może oglądać swojej reprezentacji? – pyta Roman Kosecki. - Nie mój cyrk, nie moje małpy. Jeżeli nie wejdzie komisarz do PZPN, to będziecie do mnie dzwonili przez następne cztery lata – dodaje Jan Tomaszewski. Byłych sportowców, a teraz polityków, spytaliśmy o sytuację w piłce w związku z "kryzysem transmisyjnym".
Pod koniec zeszłego tygodnia Sportfive – firma dysponująca prawami do transmisji meczów reprezentacji Polski w piłce nożnej – zerwała negocjacje z Telewizją Polską. Powód? Pieniądze. Telewizja nie chce zapłacić sumy, której od niej żąda Sportfive. Publiczny nadawca zasłania się kryzysem w mediach i własną złą sytuacją finansową. Firma - zamiast ugiąć się pod żądaniami Telewizji Polskiej – dogadała się z nadawcami prywatnymi: Polsatem, UPC i Cyfrą+. Abonenci każdego z tych dostawców będą mogli obejrzeć mecze kadry Fornalika z Czarnogórą i Mołdawią w systemie pay-per-view. Do tej pory w tej formule pokazywano w Polsce tylko walki bokserskie. W ten sposób zostanie również przeprowadzona transmisja z nadchodzącej gali MMA KSW 20.

"Jak można było tak zrobić?"

- Jak można było sprzedać prawa do transmisji meczów na dziesięć lat firmie Sportfive, skoro kadencja PZPN trwa cztery lata i jeżeli wiadomo było, że od 2014 roku prawami będzie dysponowała UEFA i to ona będzie je sprzedawała w pakiecie? A skoro umowa ze Sportfive jest podpisana do 2018 roku, to publicznie spytałem, czy w związku powyższym trzeba będzie płacić tej firmie za kapitalny kontrakt. Do tej pory nie otrzymałem odpowiedzi – grzmi na temat sytuacji Jan Tomaszewski, poseł Prawa i Sprawiedliwości. – W tym czasie również mogą się zmienić warunki na rynku. Wystarczy, że wygramy dwa razy z Anglią i już prawa do transmisji meczów będą warte dużo więcej – podkreśla.

"Wszystko musi być transparentne"

- W każdym związku sportowym musi być wszystko transparentne – tłumaczy Tomaszewski. - Strona każdej cywilizowanej reprezentacji podaje informacje o tym, za ile zostały sprzedane prawa do transmisji czy w jakich strojach gra drużyna. U nas tak nie jest.. Dlaczego tak się dzieje? – pyta poseł. - Przyjrzyjmy się ostatniemu meczowi polityków z TVN. Gwiazdy z telewizji wystąpiły w koszulkach ze sponsorem, a Sejm zagrał w koszulkach PZPN. Mieli te gatki PZPN, te koszulki z tym znaczkiem, a wszystko było podpisane jako Polska. Ja już niejednokrotnie powtarzałem, że rząd polski, ta koalicja, to jest PZPN-bis – krytykuje polityk.

"UEFA nie musi się liczyć z TVP"

Roman Kosecki z PO – kandydat na stanowisko prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej – zachowuje więcej spokoju. O szczegóły podpisania kontraktu radzi pytać prezesa związku Grzegorza Latę, ale zauważa inne niebezpieczeństwo – przejęcie praw do transmisji przez Europejską Federację Piłkarską może wyjść Polsce na złe. - UEFA wcale nie musi się liczyć z Telewizją Polską i również może sprzedawać transmisje z meczów do systemów pay-per-view. Z drugiej strony, federacji zależy na popularyzacji piłki i być może sprzeda prawa do ogólnodostępnych kanałów – mówi Kosecki.

"Dlaczego przeciętny Kowalski…"

Poseł Platformy Obywatelskiej nie wini za zaistniałą sytuację Sportfive. Według niego to sprawa czysto biznesowa i firma zrobiła to, co dla niej najlepsze. Koseckiego bardziej martwi etyczny aspekt sytuacji. - Teraz musimy się zastanowić, dlaczego przeciętny Kowalski nie może oglądać swojej reprezentacji, która go reprezentuje i jest dla wszystkich – tak jak każdy Polak miał prawo zobaczyć Tomasza Majewskiego w pchnięciu kulą na olimpiadzie. Jeżeli ktoś reprezentuje Polskę to powinien być pokazywany w polskiej, ogólnodostępnej telewizji. Po to też powstał kanał TVP Sport – zauważa.

Kłótnia o miejsca hotelowe?

Przed meczami eliminacyjnymi reprezentacja Polski jest zakwaterowana w hotelu Dwór Oliwski w Gdańsku. To placówka, podczas Euro 2012 mieszkali Niemcy. Jak informuje weszlo.com, PZPN nie wynajął całego hotelu na własny użytek i zakwaterowało się tam też wielu dziennikarzy. Tomasz Rząsa – dyrektor sportowy reprezentacji Polski – w związku z tym miał sugerować obecnym tam mediom, że powinni się wynieść, choć zapłacili za miejsca noclegowe.

- Jeżeli to prawda to kim jest trener Fornalik? Zakładnikiem tego związku? To on stawia warunki, które muszą zostać spełnione. To powinna być baza dla drużyny, która ma w spokoju przygotowywać się do dwóch spotkań. Dla mnie to jest typowa organizacja Polskiego Związku Piłki Nożnej, która nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem – krytykuje Tomaszewski. - Nie mój cyrk, nie moje małpy. Jeżeli nie wejdzie komisarz do PZPN to będziecie do mnie dzwonili przez następne cztery lata – dodaje poseł PiS.