Prokurator przed prokuratorem

Prokurator przed prokuratorem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ponad 135 tys. zł wyłudził od firm b. prokurator apelacyjny z Katowic, Jerzy Hop, pod pretekstem finansowego wsparcia dla prokuratury. W zamian dostarczał fałszywe faktury.
"W dniu wczorajszym pan Jerzy Hop został zatrzymany do dyspozycji Prokuratury Okręgowej w Krakowie, a w dniu dzisiejszym zostanie mu przedstawiony zarzut popełnienia przestępstwa wyłudzenia i  przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania obowiązków. Łączna kwota wyłudzenia sięga ponad 135 tys. zł" - powiedział prokurator Henryk Stawicki.

W prokuraturze rozpoczęło się w piątek przed południem przesłuchanie podejrzanego, któremu sąd dyscyplinarny uchylił immunitet prokuratorski.

Według prokuratury, prokurator Hop wprowadzał w błąd przedstawicieli niektórych zakładów pracy informując ich o trudnej sytuacji finansowej Prokuratury Okręgowej. W ten sposób uzyskiwał od nich środki finansowe, potwierdzone fałszywymi fakturami zakupu urządzeń. Nie trafiały one jednak na konta prokuratury.

Prokuratura nie ma zastrzeżeń co do legalności działania zakładów pracy - decyzje o przekazaniu pieniędzy na rzecz prokuratury zapadały legalnie, na podstawie stosownych uchwał i były właściwie udokumentowane.

W sprawie są jeszcze podejrzane dwie inne osoby, związane z  działalnością firmy wystawiającej fałszywe faktury. Nie są to  członkowie rodziny zatrzymanego prokuratora.

Prokuratura dysponuje w tej sprawie obszernym materiałem dowodowym. Składają się nań m.in. obszerne wyjaśnienia osoby, która była właścicielem firmy wystawiającej fałszywe faktury, oraz zeznania świadków i  oryginały dokumentów.

Do tej pory prokuratura utrzymywała sprawę w tajemnicy. "Sprawa jest przykra zarówno dla całego państwa, jak i dla każdego prokuratora, który w sposób uczciwy i rzetelny wykonuje swoje obowiązki służbowe. Postanowiłem sprawę utajnić i dopiero na  obecnym etapie, w którym jest możliwość przedstawienia zarzutu, odtajniłem akta tej sprawy i w tej chwili czynności wobec pana Jerzego Hopa będą realizowane w sposób normalny, tak jak wobec każdego innego podejrzanego" - powiedział prokurator Stawicki.

Sprawę Jerzego Hopa na początku czerwca przekazała do zbadania do  Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie minister sprawiedliwości Barbara Piwnik. Decyzją prokuratora apelacyjnego, sprawa trafiła do wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Materiały dotyczyły zarzutów postawionych prokuratorowi Hopowi przez tygodnik "Newsweek". W kwietniowym numerze "Newsweek" napisał, że Hop wydaje więcej niż zarabia, mieszka w luksusowym mieszkaniu w dzielnicy willowej Rybnika, zaś on i jego żona -  nauczycielka - jeżdżą luksusowymi samochodami.

Powołując się na swych rozmówców, których tygodnik nie ujawnił, "Newsweek" napisał, że Hop proponował śląskim przedsiębiorcom wpłaty na "artykuły biurowe dla prokuratury". Faktury za nie miała wystawiać nie działająca już firma ACS - w jej władzach zasiadali niegdyś członkowie rodziny prokuratora. Jak powiedział tygodnikowi rzecznik katowickiej prokuratury, żadne materiały biurowe nie docierały do prokuratury.

Hop twierdzi natomiast, że współwłaścicielką zarówno jego samochodu BMW za 280 tys. zł, jak i auta żony - BMW za 100 tys. zł, oraz domu za 280 tys. zł jest teściowa, która otrzymała spadek - 300 tys. dolarów. Teściowa - jak mówił prokurator - "subsydiuje" go i jego rodzinę. Sam Hop wraz z żoną zarabia - jak mówił - ok. 12 tys. zł netto. Dodatkowo zaciągnął kredyty w wys. 120 tys. zł i dwa po 100 tys. zł. Kredyty te Hop ma spłacać jeszcze przez 8 lat, po 4 tys. zł miesięcznie.

W kwietniu minister sprawiedliwości Barbara Piwnik odwołała prokuratora Hopa z zajmowanego stanowiska. Przyczyną odwołania było jego publiczne zaprzeczenie w Radiu Zet, że został zobowiązany przez minister Piwnik do przesłania szczegółowych wyjaśnień dotyczących zarzutów stawianych mu przez tygodnik "Newsweek".

Minister Piwnik uznała, że takie zachowanie Hopa podważa zaufanie do niego, niezbędne do sprawowania funkcji prokuratora apelacyjnego.

em, pap