Rokita: posłowie i senatorowie to są automaty do głosowań

Rokita: posłowie i senatorowie to są automaty do głosowań

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Rokita ( WOJCIECH GRZEDZINSKI / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
- Posłowie, o senatorach już nie mówiąc, to są automaty do naciskania czerwonego i zielonego przycisku. Nic więcej – powiedział były wiceszef PO, Jan Rokita w wywiadzie dla portalu Onet.pl. Polityk dodał, że odejście z PO i polityki "było najrozsądniejszą decyzją jaką podjął w tamtych warunkach”. Dodał, że "niestety o dwa lata za późno”.
- Zarówno Kaczyński jak i Tusk, w moim przekonaniu, są szczerymi zwolennikami zmniejszenia biurokracji, natomiast jakość rządzenia jest taka, że nie potrafią tego przeprowadzić, bo to jest za trudny proces. To wymaga przeciwstawienia się inercji aparatu administracyjnego państwa, wymaga więc dobrego państwowego know how, sprawnej ekipy zarządzającej takim procesem, woli i przede wszystkim długotrwałej konsekwencji. Każdy z tych warunków jest zaprzeczeniem dzisiejszego paradygmatu polityki. To jest po prostu trudne. Trzeba mieć dobrze zorganizowaną firmę, żeby to zrobić. A ponieważ firma się sypie, w związku z tym takie operacje są nie do przeprowadzenia – wyjaśnił powody odejścia od pomysłu likwidacji Senatu Rokita.

Wyjaśnił, że momentem, w którym uważał iż może nastąpić „wstrząśnie także strukturą polskiej polityki” była katastrofa smoleńska. - Sądziłem, że takim faktem, który mógłby zakłócić, złamać ten zły paradygmat, o którym rozmawiamy, byłby sukces prezydencki Jarosława Kaczyńskiego. Stawiałem sobie takie pytanie: czy jest możliwe po 10. kwietnia, ażeby prezydent Kaczyński i premier Tusk zrobili powtórkę groteskowego konfliktu, który doprowadził w końcu do strasznej tragedii?. I odpowiadałem sobie: - nie, to nie jest możliwe. Wstrząs jest tak wielki, że Tusk nie odważy się traktować prezydenta Jarosława Kaczyńskiego, tak jak traktował Lecha Kaczyńskiego, a prezydent Jarosław Kaczyński absolutnie nie wejdzie w buty swojego brata, w momencie objęcia tego urzędu. Czyli musi nastąpić coś, co złamie zły paradygmat. To była moja logika, która skłaniała do oddania głosu na Jarosława Kaczyńskiego – tłumaczył Rokita.

Onet.pl, ml