Niebezpieczeństwa orientalnej kuchni

Niebezpieczeństwa orientalnej kuchni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stołowanie się w orientalnych barach i restauracjach może się źle skończyć dla konsumentów, ostrzega Inspekcja Handlowa. W 90 proc. z nich stwierdzono nieprawidłowości.
Kontrola została przeprowadzona pod koniec 2002 r. w całym kraju. Zbadano 259 restauracji i barów serwujących potrawy kuchni chińskiej, wietnamskiej, tureckiej, greckiej, meksykańskiej, indyjskiej, japońskiej, arabskiej i afrykańskiej. W 90 proc. stwierdzono nieprawidłowości.

W 18 placówkach nierzetelnie obsługiwano klientów - zaniżano objętość potraw i napojów alkoholowych, zawyżano ceny lub nie  informowano konsumenta o wadze zamówionego przez niego dania.

Podczas badań laboratoryjnych IH zakwestionowała jakość 50 proc. próbek produktów ze względu na zaniżenie zawartości składnika głównego w potrawie, zaniżenie mocy alkoholu oraz niedobór surowca kawy w naparach kawy naturalnej.

W 4 proc. barów inspektorzy zakwestionowali 175 partii towarów, ponieważ były one przeterminowane. Przekroczenia terminów przydatności do spożycia wahały się od 1 dnia do 19 miesięcy, natomiast daty minimalnej trwałości - od 2 dni do 46 miesięcy.

Na przykład w jednej z orientalnych restauracji we Wrocławiu na  stanie magazynu, z przeznaczeniem do produkcji znajdowało się przeterminowane mięso: o 15 dni 1,8 kg udźca cielęcego, o 38 dni 0,9 kg szynki, a nawet o 48 dni 0,6 kg polędwicy wołowej.

W 17 proc. zakładów inspektorzy stwierdzili niewłaściwy stan sanitarno-porządkowy pomieszczeń, naczyń i mebli kuchennych oraz  brak odzieży ochronnej. Często stwierdzano również składowanie odpadków w otwartych pojemnikach. W kolejnych 13,5 proc. barów nie  dbano o odpowiednią temperaturę składowania, segregację towarów oraz ich estetyczne przechowywanie.

Na przykład w restauracji chińskiej w Łodzi pracownicy kuchni ubrani byli w brudną odzież ochronną, stoły kuchenne także były brudne. W kuchni brakowało mydła i ręcznika, a w zamrażarkach przetrzymywano bez właściwego rozdziału asortymentowego wyroby gotowe z surowcami mrożonymi. W barze orientalnym w Koszalinie nieczyste było zaplecze kuchenne, a na stole produkcyjnym znajdowały się resztki po obróbce wstępnej warzyw. W urządzeniach chłodniczych przechowywano łącznie mięso z kapustą i grzybami, zupę pekińską z czosnkiem, masło i owoce konserwowe w otwartych puszkach.

Kontrola wykazała ponadto, że w ponad 18 proc. placówkach gastronomicznych osoby zatrudnione bezpośrednio przy środkach spożywczych nie miały aktualnych orzeczeń lekarskich. W 6 proc. zakładów zatrudnieni tam cudzoziemcy nie posiadali zezwolenia wojewody na wykonywanie pracy lub nie mogli okazać inspektorom karty stałego lub czasowego pobytu.

Inspektorzy stwierdzili też, że w ok. 30 placówek posługiwano się nielegalnymi przyrządami pomiarowymi (np. wagami domowymi), a w 12 proc. odmierzano porcje "na oko".

W wyniku kontroli nałożono 210 mandatów karnych na łączną kwotę 34,3 tys. zł, skierowali 36 wniosków o ukaranie do sądów rejonowych, 10 spraw przekazano organom ścigania.

Na początku roku policja wykryła, że mieszkający w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego Wietnamczyk nielegalnie wyrabia spirytus z ryżu. Najbardziej bulwersujące było jednak inne odkrycie. W domu cudzoziemca znaleziono mięso z kotów, psów i kóz. Wietnamczyk skupował je, torturował, zabijał i sprzedawał. Mięso trafiało do barów orientalnych na warszawskim stadionie X-lecia.

Mężczyźnie przedstawiono zarzut nielegalnego wyrobu spirytusu. Przygotowywany jest zarzut znęcania się nad zwierzętami.

em, pap